- To aż tydzień.
- Wszystkim się zajmę. Możesz ze spokojem jechać i nie martwić się nami. - Powiedział Matt.
- Dobrze już dobrze. Ufam wam. Do zobaczenia za tydzień. - Powiedziała babcia wychodząc z domu. Matt chwycił jej walizkę i poszedł za nią.
Delikatnie odsunęłam śnieżnobiałą firankę i wyjrzałam przez okno.
Matt podał walizkę taksówkarzowi i odwrócił się w kierunku babci, która ucałowała go w policzki i podała mu coś. Zapewne pieniądze.
Babcia powiedziała mu coś na co Matt przytaknął i zamknął za nią drzwi taksówki.
Dopiłam swoją herbatę i pozmywałam brudne naczynia.
Matt w tym czasie przeszedł do kuchni i oparł się o blat patrząc na mnie.
Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.
O co mu chodzi tej.
Ale on nadal tylko na mnie patrzył.
- O co ci chodzi ? - Spytałam rozdrażniona.
- Co jest między tobą a Stylesem ?
- Nic, a co ma być ? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Zakręciłam wodę, wytarłam ręce i krzyżując ręce spojrzałam na Matta.
- Nie wiem. Ty mi powiedz.
Przewróciłam oczami i ominęłam go wychodząc z kuchni.
Co go w ogóle to obchodzi?
Dlaczego nagle zainteresował się moim życiem?
Wchodząc do swojego pokoju zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko.
Tak właśnie spędziłam ostatni tydzień.
Odkąd pokłóciłam się z Harrym nie miałam siły na nic.
Nie miałam ochoty na nic.
No i cięłam się.
Każdego cholernego dnia.
Znowu byłam na dnie.
Tylko... czy teraz będę potrafiła się z niego wydostać?
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- No ? - Powiedziałam w poduszkę.
- Robię imprezę .
Podniosłam głowę i spojrzałam na brata.
- Tutaj ?!
- No.
- No chyba nie.
- No chyba jednak tak.
- Dzwonie po babcie. -Powiedziałam wyciągając telefon ale Matt mi go wyrwał.
- Hej !
- Nigdzie nie dzwonisz. Szykuj się lepiej.
- O nie...
- Mam rozumieć, że będziesz ubrana... - Pokazał na mój strój. - tak ?
Przewróciłam rozdrażniona oczami.
- W ogóle nie biorę udziału w żadnej imprezie.
- Owszem bierzesz.
Pokręciłam przecząco głową i chwyciłam książkę otwierając ją tam gdzie skończyłam i zaczęłam czytać ignorując brata.
Po chwili wyrwał mi z rąk także książkę.
- Hej !!!
- Wyjdź w końcu z tej swojej skorupy i zacznij żyć !
- I być taka jak ty ?! Wracać co drugi dzień zalana w trzy dupy ?
- Może w końcu powinnaś trochę odpuścić.
- a co cie tak nagle interesuje co robię ?
- Jesteś moją siostrą...
- I nawet nie wiesz ile twoja własna siostra ma lat...
Matt uśmiechnął się do mnie smutno.
- Skoro tak właśnie o mnie myślisz... - Powiedział po czym odwrócił się i opuścił mój pokój.
*
Impreza trwała w najlepsze.
Nie słyszałam nawet własnych myśli przez głośną muzykę.
Godziny mijały, ból głowy nasilał się z każdą kolejną sekundą a suchość w ustach nie dawała spokoju.
Musiałam się czegoś napić bo uschne tu zaraz...
Zrezygnowałam z przebierania się
No bo po co ?
Zejdę na dół tylko po coś do picia.
Za minutkę wracam.
Tak więc przekręciłam klucz i wyszłam z pokoju ubrana w piżame składającą się z zwykłych krótkich, czarnych shortów, szarej bokserki i niechlujnego koczka na środku głowy. Zero makijażu.
Nikt mnie nie zauważy, prawda?
I to był mój błąd.
Po drodze do kuchni każda mijana przeze mnie osoba śmiała się na mój widok.
Śmiejcie się dalej skurwysyny.
Gdy dotarłam do kuchni wyciągnęłam sobie z szafki dużą szklankę i nalałam do niej coli po czym odwróciłam się i nie widząc osoby za mną wylałam na nią prawie połowę szklanki.
Otworzyłam przerażona oczy a z moich ust poleciał potok przeprosin i przekleństw za moją niezdarność.
Szybko odstawiłam szklankę na blat, wzięłam suchy ręcznik i zaczęłam wycierać koszulkę 'poszkodowanego'.
- Nosz kurde, popatrz co narobiłaś ...
Ośmieliłam się spojrzeć do góry na twarz nieznajomego.
A raczej bardzo znajomego.
Od razu poznałam te oczy...
Chciałam przeprosić, powiedzieć coś jeszcze, zrobić cokolwiek byleby przestał patrzeć na mnie jakbym zabiła jego matke a potem jeszcze odziedziczyłam po niej spadek.
Kilka razy otworzyłam usta ale zaraz je zamknęłam bo nie byłam w stanie nic powiedzieć.
Miałam ochote sie rozpłakać, schować sie w jakiejś dziurze i nigdy z niej nie wyjść.
-Dlaczego jesteś taka beznadziejna? - spytał Harry a ja poczułam jak w moje serce wbiły się tysiące niewidzilnych igieł.
Zabolało.
Usta niebezpiecznie mi zadrżały dlatego złączyłam je w cienką linie.
Gdy niedoczelał sie jakiejkolwiek odpowiedzi z mojej strony, uderzając mnie w ramie minął mnie i poszedł do salonu.
Zostawiając szklankę w kuchni, prowadzona ciekawością poszłam za nim.
Stanęłam w cieniu aby nikt nie był w stanie mnie zobaczyć i wystarczająco blisko aby usłyszeć ich rozmowę.
Harry usiadł między Chrisem a Vicki
- Coś ty taki mokry - spytał, wyraźnie już wstawiony Matt.
- Twoja durna siostrzyczka oblała mnie jakimś gównem- burknął rozdrażniony Harry.
Vicki zaczęła bawić się jego uchem.
Całowała je, lizała i przegryzała ale Harry nawet nie reagował.
- Czyżby potwora wyszła ze swojej jaskini ? - Zaśmiał sie Matt.
Zacisnęłam zęby czując narastającą we mnie złość.
Harry spojrzał na niego unosząc jedną brew.
- Od ostatniej imprezy u ciebie prawie w ogóle nie wychodzi ze swojego pokoju.-Wyjaśnił.
Harry wzruszył ramionami.
- I dobrze. Nie mam ochoty patrzeć na tą małą sukę. - Burknął a ja mogę przysiąc, że usłyszałam jak pękło mi serce.
____________________________
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz PRZEPRASZAM
Naprawde starałam się jak tylko mogłam żeby napisać cokolwiek...
Wyszło takie coś i mam nadzieje że chociaż troszke wam sie spodoba.
Wiem, że krótki ale trudno...
Mam nadzieje że zrozumiecie
Do następnego!