niedziela, 23 października 2016

Rozdział 37

- Harry, nie... - Powiedziałam gdy zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
Odsunął się ode mnie lekko zaskoczony.
- Dlaczego?
Po raz kolejny odwróciłam się do niego plecami.
- Nie chce.
- Coś się stało?
- Po prostu nie mam ochoty, okej? - Spojrzałam na niego.
Na jego twarzy było widoczne zdziwienie. I może trochę niezrozumienie, zmieszanie...
Westchnął i położył się na plecach.
Przeczesał ręką włosy.
- Wyjeżdżam za tydzień.
Spojrzał na mnie zdziwiony
- Co?!
Nic nie powiedziałam. Po prostu chciałam żeby wiedział.
Wyszedł.
Zostawił mnie samą.
Nie takiej reakcji się spodziewałam...
***
- Mogę jechać z wami ? - Spytał Niall.
Harry bez słowa wkładał ostatnią torbę do bagażnika.
Ja tylko wzruszyłam ramionami i wsiadłam do samochodu. 
Niall zajął miejsce z tyłu.
Po chwili za kierownicą usiadł Harry. 
Odpalił silnik i ruszył za innymi samochodami naszych przyjaciół.
Patrzyłam na drzewa, które mijaliśmy a delikatny, ciepły wiatr rozwiewał moje włosy.
W samochodzie panowała ciężka atmosfera. Pewnie nawet Niall to wyczuł bo siedział bez słowa i patrzył ze zmartwieniem w moje odbicie w bocznym lusterku.
Harry patrzył tępo przed siebie.
Jego usta były zaciśnięte a między brwiami pojawiła się zmarszczka.
Gdy podjechaliśmy pod dom Nialla, blondyn wysiadł, pocałował mnie w czoło, zabrał swoje rzeczy i poszedł.
Harry ruszył dalej a ja chciałam już jak najszybciej znaleźć się w domu.
Gdy zatrzymał się przed swoim domem, wyszłam z samochodu, zabrałam swoje rzeczy i bez słowa poszłam do domu.
-Matt?
Odpowiedziała mi tylko głucha cisza.
Najwidoczniej jeszcze nie dotarli.
Poszłam do swojego pokoju, rzuciłam w kąt swój plecak i położyłam się na łóżku. Kilka łez spłynęło po moich policzkach a usta zadrżały.
Po raz kolejny gdy kogoś potrzebuje zostałam sama.
Została mi tylko moja ostra przyjaciółka.
Tak bardzo sobie nie radzę.
***
-Roni?
Oderwałam wzrok od jednego z filmików na YouTube i spojrzałam na swojego starszego brata.
- Chcesz iść do skate parku?
- Nie za bardzo.
- No chodź... - podszedł do mnie i zabrał mojego laptopa i odłożył go na szafkę nocną. - Nie będziesz gnić ciągle sama w pokoju.
Westchnęłam i wstałam.
- Czekaj, tylko się ogarnę. - Powiedziałam i podeszłam do szafy.
Wyciągnęłam z niej krótkie, białe dżinsowe spodenki z wysokim stanem i szary top.
Poszłam do łazienki i szybko przebrałam się w wybrane rzeczy.
Gdy byłam już gotowa wróciłam do pokoju i razem z Mattem zeszliśmy na dół.
Ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu.
Po drodze Matt opowiadał o wczorajszej imprezie u Malika na której Louis wylądował w łóżku z dziewczyną i facetem.
Ponoć zjadał z nich wiśniowy żel intymny.
Nie chce wiedzieć skąd Matt to wszystko wiedział...
Gdy doszliśmy do skate parku przywitałam się z Suz i Aggie
Usiedliśmy na murku, gadaliśmy, śmialiśmy się i oglądaliśmy jak Mike szaleje na deskorolce.
- Co taka nieobecna jesteś ? - Powiedziała Aggie szturchając mnie ramieniem.
Spojrzałam w jej niebieskie oczy i uśmiechnęłam się smutno.
- Za tydzień wyjeżdżam. 
- Co? Przecież mieliście zostać jeszcze dwa tygodnie.
- No tak. Matt zostaje, ja wyjeżdżam.
- Jak to?!
- No. - Spojrzałam przed siebie i zamrugałam kilka razy pozbywając się łez napływających do oczu.
Aggie chyba to zauważyła bo objęła mnie i potarła moje ramię dodając mi otuchy.
Ale wcale nie było lepiej.
Wszystko się pierdoliło.
Nie chciałam tu przyjeżdżać bo wiedziałam, że będzie mi ciężko.
Ale nie wiedziałam, że aż tak.
Jak miałam teraz wrócić?
W takiej sytuacji gdy wszystko nareszcie zaczęło się układać.
Czułam się tak jakbym wyzdrowiała.
Jakby to miejsce uzdrowiło mnie z wszystkich smutków i złych rzeczy, wspomnień... 
Harry mnie uleczył.
Mój ukochany Harry...

___________________________________________

Twój komentarz = 100% motywacji dla mnie