wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 27

Nie wiedziałam co robię, co się dzieje...
Mój mózg zarejestrował tylko ostry, szczypiący ból prawej ręki.
Spojrzałam na swoją małą dłoń, która powoli robiła się czerwona.
Potem rozejrzałam się po przerażonych i mocno zdziwionych twarzach moich przyjaciół.
I wreszcie spojrzałam przed siebie.
Na czerwony policzek Harry'ego.
I dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że go uderzyłam.
Jego oczy robiły się coraz bardziej ciemne, znikały z nich wszystkie ciepłe kolory i znaki jakichkolwiek dobrych uczuć.
Była w nich tylko złość.
Był wściekły.
I to bardzo.
Przełknęłam ślinę i zacisnęłam mocno zęby.
Nie mogę się go bać.  Nie mogę się go bać... - Powtarzałam sobie jak mantrę.
Harry zacisnął mocno szczękę  i przymrużył oczy patrząc na mnie jak na swojego największego wroga.
Nie mogę się go bać. Nie mogę się go kurwa bać...
W ciągu ułamka sekundy chwycił mnie za nadgarstek i szarpnął zmuszając bym poszła za nim.
Z moich ust wyleciał pisk i potok słów 'puść mnie!' 'Harry!' 'kurwa!'
Byłam niczym karabin maszynowy. Ale co to dało?
Nic.
Harry ciągnął mnie dalej.
Ludzie zaczęli się nami interesować.
Ale nikt nie był zdolny aby sprzeciwić się Harry'emu.
Nikt nie był zdolny aby mi pomóc.
Skurwysyny.
Harry podszedł do drzwi otwierając je.
Od razu przeszedł mnie dreszcz gdy chłodne, nocne powietrze dotknęło mojej skóry.
A ja byłam przecież ubrana tylko w piżamkę składająca się z krótkich, czarnych shortów i szarej bokserki
Siłą wyciągnął mnie z domu trzaskając drzwiami i dając nam choć trochę prywatności.
Jeszcze zaczął padać deszcz.
Po prostu super.
- Dość ! - krzyknęłam i używając całej mojej siły wyszarpnęłam rękę z jego uścisku.
Harry odwrócił się do mnie trochę zaskoczony moim wybuchem.
Ale tylko przez krótki moment. Po chwili jego twarz znów wyrażała wściekłość. - O co ci do kurwy nędzy chodzi huh?! Dlaczego zachowujesz się dla mnie w ciągu tych ostatnich kilkunastu dni jak skończony idiota?! Przez cały ten czas mnie ignorujesz a za plecami obrażasz mnie i to przed wszystkimi ! Powiedz co ci takiego kurwa zrobiłam?
- Co mi kurwa zrobiłaś? ! - Wybuchnął sprawiając, że się zamknęłam. - Przez cały ten cholerny czas czekałem ! - Szarpnął włosami a oczy zaszkliły mu się. - Przez te całe jebane lata czekałem, rozumiesz? - Spojrzał na mnie. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi. -  Tyle listów ci wysłałem, dlaczego nie odpisałaś ?
- Nie było żadnych listów ! To ja prawie codziennie ci pisałam! Myślałam, że nie chcesz już mnie znać!
Harry zmarszczył brwi.
- Nie dostałem od Ciebie żadnych listów.

~*~

Weszłam właśnie do salonu gdy zobaczyłam, że Thomas wrzuca jakieś listy do kominka.
- Co robisz ? - Spytałam zaciekawiona siadając na kanapie i włączając telewizor.
- Nie powinnaś się uczyć?  - Warknął.
Przewróciłam oczami.
Jasne...
Tylko nauka, nauka i nauka...
Jest piątek do jasnej cholery!
Matt imprezuje a ja mam siedzieć przy książkach?!
- Jest piątek...
- I co z tego?!
- To, że chociaż raz w tygodniu mogę mieć czas dla siebie...
- Nawet nie dyskutuje z tobą ! Zapierdalaj do góry i weź się za naukę! - Krzyknął wrzucając ostatnie listy do kominka po czym go zamknął.
Wstałam i zdenerwowana poszłam do góry.
Gdy tylko zamknęłam drzwi od swojego pokoju rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
Boże, daj mi siłę bo dłużej tego nie wytrzymam...

~*~

- Thomas - Powiedziałam do siebie bez tchu.
- Co? - Harry zmarszczył brwi.
- Zabiję go. Ja go po prostu zabiję ! - Wybuchnęłam rozpłakując się.
- ej ej - Harry chwycił mnie za ramiona i delikatnie potrząsnął - Co jest?
- To Thomas ! Spalił wszystkie listy od ciebie! Pamiętam!
Harry jeszcze bardziej zmarszczył brwi zastanawiając się nad tym co powiedziałam.
Deszcz padał coraz bardziej sprawiając, że byliśmy już cali mokrzy...
Po chwili odwrócił się do mnie plecami i odszedł kilka kroków. Włożył ręce do kieszeni swoich czarnych spodni.
Proszę... nie odwracaj się ode mnie. Błagam.
- Przysięgam Harry, że nie wiedziałam...
- Pisałem każdego cholernego dnia... Nie radziłem sobie Veronica. Potrzebowałem cię. Obiecałaś, że wrócisz... - Wychrypiał odwracając się do mnie.
Jego oczy były czerwone od powstrzymywanych łez. A nawet jeśli płakał nie widziałam tego przez deszcz.
Pociągnęłam nosem i pokiwałam głową zgadzając się z nim.
- Wiem Harry. Obiecałam i dotrzymałam słowa. Jestem tu.
- I wkrótce znowu odejdziesz... znowu zostawisz mnie tutaj samego.
- Nie byłeś sam. Nigdy. Masz tutaj wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze są przy tobie. To ja zostałam bez nikogo...
Harry podszedł do mnie tak blisko, że poczułam jego ciepły oddech na ustach.
- Nie chce żebyś mnie zostawiała. Nie chce kolejny raz tego przeżywać.
- Ja też nie - Powiedziałam bez tchu. I w tedy położył obie dłonie na moich policzkach i pocałował mnie.
Jego usta były miękkie i ciepłe... idealne.
Idealnie współgrały z moimi.
Całował mnie tak jakby bał się, że za chwile zniknę.
Ale nie zamierzałam znikać.
Chciałam zostać z nim już na zawsze.
- Myślałam, że o mnie zapomniałeś... - Powiedziałam gdy przerwaliśmy pocałunek aby nabrać choć trochę powietrza do płuc.
Harry oparł czoło o moje i spojrzał mi głęboko w oczy.
Delikatnie pokręcił przecząco głową.
- Nie mógłbym.
Nie wiadomo czemu nie wierzyłam mu do końca.
Na pewno nie myślał o mnie przez ten cały czas. Na pewno zapomniał
Harry jakby wiedząc co czuję chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie za sobą mówiąc:
- Chce ci coś pokazać...




____________________________________


uffff  nareszcie skończyłam ten rozdział.
Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać :CC
Mam nadzieję, że wam się spodobał ;)
Jak myślicie co pokaże jej Harry? ^^
Czekam na komentarze :))
Do następnego :) x

P.S Spóźnionych wesołych świąt kochani xx




niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 26

- Tak babciu, poradzimy sobie.
- To aż tydzień.
- Wszystkim się zajmę. Możesz ze spokojem jechać i nie martwić się nami. - Powiedział Matt.
- Dobrze już dobrze. Ufam wam. Do zobaczenia za tydzień. - Powiedziała babcia wychodząc z domu. Matt chwycił jej walizkę i poszedł za nią.
Delikatnie odsunęłam śnieżnobiałą firankę i wyjrzałam przez okno.
Matt podał walizkę taksówkarzowi i odwrócił się w kierunku babci, która ucałowała go w policzki i podała mu coś. Zapewne pieniądze.
Babcia powiedziała mu coś na co Matt przytaknął i zamknął za nią drzwi taksówki.
Dopiłam swoją herbatę i pozmywałam brudne naczynia.
Matt w tym czasie przeszedł do kuchni i oparł się o blat patrząc na mnie.
Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.
O co mu chodzi tej.
Ale on nadal tylko na mnie patrzył.
- O co ci chodzi ? - Spytałam rozdrażniona.
- Co jest między tobą a Stylesem ?
- Nic, a co ma być ? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Zakręciłam wodę, wytarłam ręce i krzyżując ręce spojrzałam na Matta.
- Nie wiem. Ty mi powiedz.
Przewróciłam oczami i ominęłam go wychodząc z kuchni.
Co go w ogóle to obchodzi?
Dlaczego nagle zainteresował się moim życiem?
Wchodząc do swojego pokoju zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko.
Tak właśnie spędziłam ostatni tydzień.
Odkąd pokłóciłam się z Harrym nie miałam siły na nic.
Nie miałam ochoty na nic.
No i cięłam się.
Każdego cholernego dnia.
Znowu byłam na dnie.
Tylko... czy teraz będę potrafiła się z niego wydostać?
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- No ? - Powiedziałam w poduszkę.
- Robię imprezę .
Podniosłam głowę i spojrzałam na brata.
- Tutaj ?!
- No.
- No chyba nie.
- No chyba jednak tak.
- Dzwonie po babcie. -Powiedziałam wyciągając telefon ale Matt mi go wyrwał.
- Hej !
- Nigdzie nie dzwonisz. Szykuj się lepiej.
- O nie...
- Mam rozumieć, że będziesz ubrana... - Pokazał na mój strój. - tak ?
Przewróciłam rozdrażniona oczami.
- W ogóle nie biorę udziału w żadnej imprezie.
- Owszem bierzesz.
Pokręciłam przecząco głową i chwyciłam książkę otwierając ją tam gdzie skończyłam i zaczęłam czytać ignorując brata.
Po chwili wyrwał mi z rąk także książkę.
- Hej !!!
- Wyjdź w końcu z tej swojej skorupy i zacznij żyć !
- I być taka jak ty ?! Wracać co drugi dzień zalana w trzy dupy ?
- Może w końcu powinnaś trochę odpuścić.
- a co cie tak nagle interesuje co robię ?
- Jesteś moją siostrą...
- I nawet nie wiesz ile twoja własna siostra ma lat...
Matt uśmiechnął się do mnie smutno.
- Skoro tak właśnie o mnie myślisz... - Powiedział po czym odwrócił się i opuścił mój pokój.


*

Impreza trwała w najlepsze.
Nie słyszałam nawet własnych myśli przez głośną muzykę.
Godziny mijały, ból głowy nasilał się z każdą kolejną sekundą a suchość w ustach nie dawała spokoju.
Musiałam się czegoś napić bo uschne tu zaraz...
Zrezygnowałam z przebierania się
No bo po co ?
Zejdę na dół tylko po coś do picia.
Za minutkę wracam.
Tak więc przekręciłam klucz i wyszłam z pokoju ubrana w piżame składającą się z zwykłych krótkich, czarnych shortów, szarej bokserki i niechlujnego koczka na środku głowy. Zero makijażu.
Nikt mnie nie zauważy, prawda?
I to był mój błąd.
Po drodze do kuchni każda mijana przeze mnie osoba śmiała się na mój widok.
Śmiejcie się dalej skurwysyny.
Gdy dotarłam do kuchni wyciągnęłam sobie z szafki dużą szklankę i nalałam do niej coli po czym odwróciłam się i nie widząc osoby za mną wylałam na nią prawie połowę szklanki.
Otworzyłam przerażona oczy a z moich ust poleciał potok przeprosin i przekleństw za moją niezdarność.
Szybko odstawiłam szklankę na blat, wzięłam suchy ręcznik i zaczęłam wycierać koszulkę 'poszkodowanego'.
- Nosz kurde, popatrz co narobiłaś ...
Ośmieliłam się spojrzeć do góry na twarz nieznajomego.
A raczej bardzo znajomego.
Od razu poznałam te oczy...
Chciałam przeprosić, powiedzieć coś jeszcze, zrobić cokolwiek byleby przestał patrzeć na mnie jakbym zabiła jego matke a potem jeszcze odziedziczyłam po niej spadek.
Kilka razy otworzyłam usta ale zaraz je zamknęłam bo nie byłam w stanie nic powiedzieć.
Miałam ochote sie rozpłakać, schować sie w jakiejś dziurze i nigdy z niej nie wyjść.
-Dlaczego jesteś taka beznadziejna? - spytał Harry a ja poczułam jak w moje serce wbiły się tysiące niewidzilnych igieł.
Zabolało.
Usta niebezpiecznie mi zadrżały dlatego złączyłam je w cienką linie.
Gdy niedoczelał sie jakiejkolwiek odpowiedzi z mojej strony, uderzając mnie w ramie minął mnie i poszedł do salonu.
Zostawiając szklankę w kuchni, prowadzona ciekawością poszłam za nim.
Stanęłam w cieniu aby nikt nie był w stanie mnie zobaczyć i wystarczająco blisko aby usłyszeć ich rozmowę.
Harry usiadł między Chrisem a Vicki
- Coś ty taki mokry - spytał, wyraźnie już wstawiony Matt.
- Twoja durna siostrzyczka oblała mnie jakimś gównem- burknął rozdrażniony Harry.
Vicki zaczęła bawić się jego uchem.
Całowała je, lizała i przegryzała ale Harry nawet nie reagował.
- Czyżby  potwora wyszła ze swojej jaskini ? - Zaśmiał sie Matt.
Zacisnęłam zęby czując narastającą we mnie złość.
Harry spojrzał na niego unosząc jedną brew.
- Od ostatniej imprezy u ciebie prawie w ogóle nie wychodzi ze swojego pokoju.-Wyjaśnił.
Harry wzruszył ramionami.
- I dobrze. Nie mam ochoty patrzeć na tą małą sukę. - Burknął a ja mogę przysiąc, że usłyszałam jak pękło mi serce.



____________________________


Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz PRZEPRASZAM
Naprawde starałam się jak tylko mogłam żeby napisać cokolwiek...
Wyszło takie coś i mam nadzieje że chociaż troszke wam sie spodoba.
Wiem, że krótki ale trudno...
Mam nadzieje że zrozumiecie
Do następnego!






poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 25

Przeciskałam się przez tłum spoconych ciał chcąc jak najszybciej dogonić Harry'ego.
Patrzyłam jak wychodzi z domu na dwór.
Nie...
Przyspieszyłam choć nie było łatwo w szpilkach.
Pieprzyć to. 
Ściągnęłam je i rzuciłam gdzieś w kąt po czym wybiegłam z domu.
Rozglądałam się na boki rozpaczliwie szukając jego sylwetki w tej ciemności.
Zimno ogarnęło całe moje ciało.
Cholera, gdzie moja kurtka ?
Było to nie ważne gdy zauważyłam Harry'ego wsiadającego na swój motor.
Motor?
Zaczęłam biec w jego kierunku.
- Harry ! - Krzyknęłam gdy chciał już odjeżdżać.
W ostatniej chwili złapałam go za ramię. 
- Harry ja ... ja...
Cholera co ja robię ?
Po co to przyszłam ?
Co mam mu niby powiedzieć ?
Że to właśnie jego wyobrażałam sobie tańcząc z tamtym kolesiem ?
- Daruj sobie. - Fuknął pod nosem.
Darować ? Nie, nie zamierzam.
- Ja... Chciałam ci to wyjaśnić.
Harry uderzył o kierownice aż sie wzdrygnęłam.
- Tu nie ma czego kurwa wyjaśniać!
- Pozwól mi wytłumaczyć... - Prosiłam.
- Niby co?! - Przerwał mi. - Myślałem, że jesteś inna wiesz ?
Podobało mi sie to, że jesteś taka niewinna i to w każdym możliwym tego słowa znaczeniu.
A teraz ? - Prychnął pod nosem. - Wiesz co ? Spieprzaj. Idź rozkładam nogi przed każdym możliwym chłopakiem. Starałem się. Naprawdę się kurwa starałem pokazać ci, że nie jestem bezwartościowym i bezuczuciowym dupkiem, który pomiata wszystkimi dookoła. Chciałem ci to pokazać. Tak jak mówiłaś... A wczorajszy dzień ? Myślałem, że coś dla ciebie znaczył . Tak jak dla mnie. - Spojrzał mi w oczy. Widziałam smutek i zdesperowanie w jego oczach. - Najwidoczniej się pomyliłem.- Odpalił motor.
Zabrakło mi słów.
Cholera Veronica,  odezwij sie!
Powiedz coś. Cokolwiek byle by go zatrzymać.
- To nie jest Veronica jaką pokochałem... - Powiedział to tak cicho. Ale mimo głośnego warkutu silnika usłyszałam.
Chciałam coś powiedzieć ale chłopak odjechał zostawiając mnie całkowicie samą  na środku ulicy.
Nie wracałam na imprezę.
Z wielu powodów...
Po pierwsze miałam rozmazany od płaczu makijaż
Po drugie nie byłam w nastroju na udawanie, że wszystko jest okej bo nic nie bylo.
Po trzecie moje serce było całkowicie rozbite.
Mocny uścisk w klace piersiowej uniemożliwiał mi oddychanie.
To było uczucie jakby się tonęło.
Pogrążałam się w tym tak bardzo, że aż nie mogłam złapać tchu.
Dusiłam się.
Dusiłam emocjami.
Bolało.
Bardzo bolało.
Dlaczego tak mnie potraktował ?
Dlaczego?
Przecież on sam jeszcze kilka godzin temu pieprzył jakąś dziewczynę a teraz mnie obwinia że sie puszczam chociaż tak naprawdę nic złego nie zrobiłam.
' Myślałem, że jesteś inna' - Słowa Harry'ego odbijały się echem w mojej głowie.
Czyli jaka ?
Taka jak kiedyś?
Pokręciłam głową.
Nigdy nie będę już taka jak kiedyś.
Nie da sie naprawić czegoś tak bardzo rozbitego.
Na milion małych kawałków.
To niemożliwe.
Wróciłam do domu i na szczęście nikogo nie było.
Z rzuciłam z siebie sukienkę zostając w samej bieliźnie.
Weszłam do łazienki i zmyłam makijaż.
Przynajmniej to co z niego zostało...
Czułam się jak gówno.
Bez energii...
Bez życia.
Tak jak czułam się zanim tu przyjechałam.
Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze.
W podpuchnięte i lekko zaczerwienione oczy które teraz były bardziej ponuro szare niż niebieskie.
Straciły swój dawny blask.
Czułam obrzydzenie do siebie
Do całej siebie.
Byłam taka beznadziejna...
W takich chwilach jak ta zastanawiałam się dlaczego żyję.
Od zawsze byłam problemem.
Niepotrzebnym problemem.
Musiałam to zrobić.
Po prostu musiałam.
'Jesteś niczym Veronico... ' - Odezwała się moja podświadomość.
Drżącymi z emocji rękami przeszukałam wszystkie szafki aż w końcu znalazłam w jednej pod umywalką to co chciałam.
Moja mała przyjaciółka.
Tylko ona zna prawdę.
Przegryzłam drżące usta a kolejne porcje słonych łez spłynęły po moich policzkach.
Nie radziłam sobie.
Byłam słaba.
Przycisnęłam żyletkę do bladej skóry na nadgarstku aż pojawiła się krew.
Mocno przejechałam nią po skórze a krople szkarłatnej cieczy spłynęły po całej mojej dłoni prosto do umywalki.
Nie czułam bólu.
Przynajmniej tego fizycznego.
Byłam rozdarta w środku i chciałam żeby przestało boleć.
Nie mogłam tego znieść.
Kolejne cięcia a ból nadal nie znikał.
Drżącymi i brudnymi od krwi rękami objęłam swoje roztrzęsione ciało.
Byłam tylko problemem.
Po raz kolejny spojrzałam w swoje odbicie w lustrze.
Uważnie oglądałam moje ciało.
Patrzyłam na te wszystkie niedoskonałości i z każdą sekundą nienawidziłam siebie coraz bardziej.
Byłam przepełniona nienawiścią do siebie.
Wydałam z siebie krzyk.
Pociągnęłam swoje włosy chcąc zmniejszyć ból który siedział głęboko we mnie.
Zacisnęłam żyletkę w mocnym uścisku nie czując bólu gdy wbiła się głęboko w skórę
Dławiłam się tymi wszystkimi emocjami.
Zaczęłam ciąć swoje ciało.
Brzuch, ramiona, uda, nadgarstki...
Wszystko co pozostanie w okryciu.
Wszystko czego nienawidzę.
Gdy ból nieco się zmniejszył wyrzuciłam żyletkę do kosza i odkręciłam prysznic.
Pozbyłam się reszty ubrań i weszłam pod prysznic a gorąca woda parzyła moje ciało i otwarte rany.
Ale to nic. Zasłużyłam sobie.
Woda zmyła z mojego ciała krew ale łzy cały czas wypływały z moich oczu.
Nie płakałam.
Ponoć łzy to też krew lecz nie z ciała a duszy...
Moja dusza krwawiła.
Stałam tak dobre dziesięć minut aż moja skóra zrobiła się zaczerwieniona i zaczęła szczypać.
Zmieniłam wodę na całkowicie zimną.
Skuliłam się w kłębek i drżąc z emocji objęłam ramionami moje nogi i zamknęłam oczy.
Lodowata woda koiła moje ciało.
Po jakimś czasie zaczęłam drżeć ale tym razem z zimna ale nie przejmowałam się tym. Potrzebowałam tego.
Nie wiem ile czasu spędziłam pod prysznicem ale w końcu musiałam wyjść.
Zakręciłam wodę i sięgnęłam po ręcznik owijając nim  moje ciało.
Spojrzałam na nadgarstek i skrzywiłam się.
Rana wyglądała paskudnie i była dość głęboka.
Było to pierwsze cięcie jakie wykonałam.
Pierwsze zawsze jest najgorsze.
Wyciągnęłam z szafki bandaż i starannie owinęłam nim nadgarstek.
Potem wyszłam z łazienki.
Ubrałam się w czarne leginsy, biały t-shirt z jakimś nadrukiem i fioletową o wiele za dużą bluzę z kapturem.
Wzięłam ze sobą słuchawki, telefon po czym wyszłam z domu.
Przechodząc obok domu Harry'ego mimowolnie spojrzałam w tamtą stronę.
Impreza trwała w najlepsze.
Założyłam na głowę kaptur i zapięłam bluzę po samą szyję.
Skrzywiłam się gdy rany zapiekły gdy naciągnęłam rękawy bluzy prawie po czubki palców.
Założyłam słuchawki i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę i poszłam przed siebie.
Tak naprawdę nie wiem nawet dokąd szłam. Nogi po prostu same mnie prowadziły.
Nim się obejrzałam wylądowałam na plaży czyli musiałam bardzo długo iść ale nie obchodziło mnie to.
Potrzebowałam samotności.
Usiadłam na chłodnym piasku i podciągnęłam kolana pod samą brodę.
Wiatr delikatnie poruszał moje jeszcze wilgotne włosy.
Wyłączyłam muzykę i wyciągnęłam słuchawki z uszu odkładając rzeczy obok siebie.
Położyłam się na piasku i spojrzałam w niebo.
Było tam tyle gwiazd, że aż zaparło mi dech w piersiach.
To nieprawda co mówią ludzie. Świat jest piękny. To ludzie go niszczą... niszczą siebie nawzajem.
Patrząc na te gwiazdy pomyślałam o Harrym.
O jego oczach które gdy się śmiał wyglądały zupełnie jak one.
Były jak mieszanka trawy i gwiazd.
Wiem... to głupie ale tak właśnie wyglądały. Były najpiękniejszą rzeczą na świecie.



~*~


Siedziałam na rozgrzanym od słońca murku patrząc na zachodzące słońce.
Westchnęłam przypominając sobie te wszystkie cudowne bajki w których właśnie w takich momentach są tymi chwilami w których książce całuję swoją księżniczkę.
Spojrzałam na Harry'ego który również jak ja patrzył na zachód słońca.
To był taki nasz zwyczaj.
Harry chyba wyczuł, że mu się przyglądam bo spojrzał na mnie unosząc brew.
- Co?
- Całowałeś sie kiedyś? - Spytałam ciekawa.
Harry zarumienił się i odwrócił wzrok.
- Nie, a ty ? - Znów na mnie spojrzał.
- Nie.
Znów zapadła cisza w której patrzyliśmy na zachód słońca.
Ale ta sprawa nie dawała mi spokoju. Byłam ciekawa jak to jest. Jakie to uczucie.
- A chciałbyś spróbować... ze mną? - Dodałam nieśmiało.
Harry spojrzał na mnie zdziwiony ale pokiwał twierdząco głową.
Jego oczy błyszczały jasną zielenią a w czasie zachodu słońca były jeszcze piękniejsze.
Miał najpiękniejsze oczy na świecie.
- Okej. To na trzy, dobrze ?
Znów pokiwał głową.
- Raz - Zbliżyłam sę.
- Dwa - Zamknęłam oczy.
- I trzy - szybko cmoknęłam jego usta i jeszcze szybciej odsunęłam się od niego.
Chłopak miał uchylone usta i szeroko otwarte oczy.
- I jaka byłam w całowaniu, dobra? - Spytałam z różowymi policzkami.
- Najlepsza.



~*~


Pociągnęłam nosem i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że płaczę.
Nie mogę płakać.
Miałam być silna.
Ale jak mam to zrobić ?
Wszystko sie posypało..
Nasza przyjaźń...
Wszystko na czym mi zależało.
A teraz to straciłam.
Straciłam jakby cząstkę mnie.
Kolejnąoczastke mnie.
Przez ten caly czas żyłam nadzieją, że kiedyś znów sie spotkamy.
A gdy się to stało to proszę bardzo...
Zniszczyłam wszystko.
Dlaczego to tak bardzo boli?



*


Obudził mnie dźwięk telefonu.
Podniosłam się z łóżka i chwyciłam telefon leżący na szafce nocnej.
- ha - o mój Boże.  Oczyściłam gardło zanim ponownie sie odezwałam - halo?
- Veronico Mary Anderson ! - Krzyknęła Suz. - Gdzie ty do cholery zniknęłaś ?! Martwiłam sie !
- Przepraszam Suz... źle sie czułam więc wróciłam do domu i od razu zasnęłam.
- Ale już wszystko okej ? - Jej głos od razy stał się troskliwy.
- Poleżę trochę w łóżku to mi przejdzie.
- Okej. Jakbyś czegoś potrzebowała to daj znać !
- Co z nią ? Daj mi się z nią przywitać ! - Usłyszałam stłumione głosy i straszny szum.
- Spieprzaj Niall ! Źle się czuje.
- To tym bardziej ! - Znowu szum.
- Nie wyrywaj mi telefonu ty ciołku !
Zachichotałam.
- Jak sie czuje moja kochana przyjaciółka ?! - Spytał Niall na co się uśmiechnęłam.
- W miarę...
- Cóż... to zdrowiej ! Bo się zatęsknię !
Zaśmiałam się.
- Dzięki. - Mruknęłam i się rozłączyłam.
Okej, poprawili mi humor ale to nie znaczy, że byłam gotowa na spotkanie z Harrym i jego pełnym obrzydzenia skierowanym do mnie spojrzeniem.
Westchnęłam zamykając oczy.
Dałam nura z powrotem w pościel.
Ale zaraz znowu spanikowana otworzyłam oczy.
Zasnęłam na plaży to jak do cholery jestem teraz w swoim łóżku?!
Przecież kurwa sie nie teleportowałam , no nie ?
Jak ja sie tu znalazłam ?!


__________________________


Cześć robaczki ;*
Przepraszam za dłuuuuuugą nie obecność ale NAPRAWDĘ nie miałam czasu na pisanie...
Mam nadzieję że rozdział sie podobał. 
Za błędy przepraszam :c
Czekam na komentarze ♥



sobota, 27 września 2014

Rozdział 24

Nie mam pojęcia ile tak stałam i gapiłam się w scenkę przede mną. 
Wiem tylko, że nie byłam zdolna do jakiegokolwiek ruchu.
Obraz mi się zamazał ale nie pozwoliłam łzom wypłynąć.
Tak w ogóle to skąd te cholerne łzy? 
Harry nie jest mój. 
Ani ja jego.
Każdy z nas może robić co chce i z kim chce.
Jednego nie wiedziałam.
Dlaczego ten widok tak bardzo boli?
Dlaczego czuję się oszukana i ... zdradzona?
- Veronica?! - Do rzeczywistości przywołał mnie zaskoczony głos Harry'ego.
I w tedy odzyskałam zdolność poruszania się.
Pokiwałam głową próbując wyrzucić z niego widok z przed kilku chwil po czym z trzaskiem zamknęłam drzwi i pobiegłam korytarzem w kierunku schodów.
- Roni !
Nie wiem czy to był na prawdę on czy to tylko moja wyobraźnia.
Nie obchodziło mnie to.
Po chwili poczułam mocny uścisk na ramieniu przez co zasyczałam.
- Roni !
Harry mną potrząsnął.
Spojrzałam na niego obojętnym i tak dobrze wyćwiczonym prze ze mnie wzrokiem.
Był zlany potem a wokół pasa miał zawinięte prześcieradło.
- O co ci chodzi ? Czemu uciekasz ?
Przełknęłam ślinę aby móc wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.
- Puść.
- Nie, dopóki mi nie odpowiesz.
Spojrzałam w jego oczy. Błyszczały nieco inaczej niż zwykle.
Jego zwykle idealne loki były teraz mokre i poprzyklejane do mokrej twarzy.
Usta miał opuchnięte i lekko uchylone.
W innej sytuacji powiedziałabym, że wygląda seksownie ale teraz po prostu nie mogłam. Czułam od niego zapach kobiety.
Był dla mnie brudny.
W tamtej chwili brzydziłam się nim.
Już chciałam wygarnąć mu wszystko co o nim myślę ale w porę ugryzłam się w język.
- Puść - Syknęłam.
Zmarszczył brwi ale nie puścił mojej ręki.
Wyszarpnęłam więc ją z jego uścisku i nie mówiąc mu nic więcej zbiegłam po schodach.
Co za drań.
Jeszcze ma czelność pytać o co mi chodzi.
Weszłam do kuchni i usiadłam na jednym z wysokich barowych krzeseł stojących przy blacie kuchennym.
- Hej, coś się stało ? - Spytał Zayn który właśnie usiadł obok mnie.
- Nie, nic. - Burknęłam.
- Coś ty jej znowu powiedział Niall ?!
- Co, ja ? Spytałem tylko czy chce drinka ! Powiedziała, że nie ale przecież mogę jej zrobić! - Bronił się blondyn.
- Nie chce żadnego drinka ! Dajcie już spokój ! - Wybuchnęłam.
Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Pewnie ma okres. - Mruknął Niall do Zayna jakby to był jakiś wielki sekret.
- Słyszałam ! - Krzyknęłam może odrobinę za głośno ale nie obchodziło mnie to. Byłam wściekła i wyprowadzona z równowagi.
Oboje delikatnie i jakby odruchowo odsuneli się ode mnie jakby bali się że zaraz wydrapie im oczy czy coś...
Wszyscy pogrążyli się w rozmowie a ja próbowałam opanować emocje.
Nagle przez mój kręgosłup przeszedł dreszcz.
Tak dobrze mi znane napięcie pojawiło się w kuchni.
Wiedziałam że tu jest.
Po prostu to czułam.
Odwróciłam się i spojrzałam na Harry'ego mierzącego mnie wzrokiem od góry do dołu.
Był ubrany i wykąpany. Nie było widać, że spędzał upojne chwile z pewną wytapetowaną lalą.
Przewróciłam rozdrażniona oczami.
Bez rozluźnienia nie da rady dzisiaj...
- Wiesz co, Niall? - zaczęłam gdy spojrzał na mnie pytająco - wypije jednak coś mocniejszego... - Powiedziałam a blondyn uśmiechnął się zadziornie i po chwili wziął się do pracy.
Kątem oka zauważyłam jak Harry siada obok mnie.
Choleracholeracholera.
Spojrzałam w jego oczy, które były matowe i bez uczuć.
- Słuchaj... Chciałem cię przeprosić. - Powiedział cicho Harry.
O! Teraz przeprasza! Nie ma mowy. Jebany...
- Jest w porządku. - Skłamałam.
Nie chciałam wspominać tamtej sytuacji. Chciałam zapomnieć i po prostu chociaż raz w życiu dobrze się zabawić.
Niall podał mi plastikowy, czerwony kubek z napojem.
Harry uniósł brwi wyraźnie zdziwiony.
- Pijesz ?
- och... um... tak.
- Dzieci nie piją - Zażartował. 
Wcale nie byłam w nastroju na żarty.
- Nie jestem dzieckiem - Fuknęłam i opróżniłam kubek za jednym razem. Odłożyłam go na blat i mimowolnie zgniotłam kubeczek gdy moje gardło zapłonęło a wnętrzności wykręciły się na drugą stronę.
Gdzieś w oddali było słychać wiwaty i okrzyki typu "wow".
- Pić. - Wychrypiałam zaciskając łzawiące oczy.
Co to do cholery było?!
Dostałam kolejny kubek i szybko wzięłam kilka łyków.
Moje gardło zapłonęło jeszcze bardziej.
- Wody ty idioto! - Krzyknęłam na śmiejącego się Nialla.
- Masz. - Powiedział Harry.
Spojrzałam na niego podejrzliwie gdy podał mi swój czerwony kubek.
- To woda - Dodał widząc moje wahanie.
Szybko opróżniłam jego kubek dziękując Bogu za stworzenie takiego cudu jakim jest woda.
- Dziękuję. - Powiedziałam już w miarę normalnym głosem.
Harry skinął głową i spiorunował wzrokiem śmiejącą się gromadkę .
- Pierwszy raz, huh ? - Spytał nawiązując do alkoholu.
- Ta... - Przyznałam .
Harry zaśmiał się pod nosem
- Nieźle jak na dziewczynę, która pierwszy raz próbuje alkoholu. - Puścił mi oczko.
Po jakimś czasie w mojej głowie zaczęło szumieć a mięśnie przyjemnie się rozluźniły. 
Zaczęłam kołysać się w rytm muzyki.
Ogarnęła mnie nagła potrzeba aby zatańczyć.
Cholera. To przez ten alkohol ?
Tak wiec wstałam i poszłam do salonu gdzie wszyscy tańczyli a raczej ocierali się o siebie
Znalazłam sobie trochę miejsca i zaczęłam wolno poruszać biodrami. 
Z czasem coraz szybciej i coraz bardziej zmysłowo. 
Oddalam się muzyce.
Po kilku albo nawet po kilkunastu minutach poczułam parę rak na moich biodrach.
Nie zwracałam na to uwagi.
Ciepły oddech owiał moją skórę na szyi.
Westchnęłam i zamknęłam oczy.
Chłopak zaczął powoli ocierać się o mnie.
Położyłam głowę na jego twardym ramieniu gdy zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
Delikatnie ściągnął z z mojego ramienia kurtkę i zaczął składać na nim pocałunki.
- Harry. - Westchnęłam.
Co się ze mną dzieje ?
Jeszcze godzinę temu wydrapałabym mu oczy a teraz zachowuję się jak łatwa lala do której może w każdej chwili przyjść.
Chłopak wziął moją rękę i położył ją sobie na karku. 
Swoje położył na moich biodrach.
Wplątałam palce w jego miękkie włosy i delikatnie pociągnęłam.
Nagle chłopak zaczął podnosić mi sukienkę. Gdy już chwycił w dłonie moje pośladki został odciągnięty ode mnie.
Spojrzałam na napastnika którym okazał się... Harry?
Zdezorientowana spojrzałam na mojego partnera do tańca i  zbladłam. 
To nie był Harry. 
To jakiś pijany koleś który teraz był aż czerwony ze złości. 
Poczułam się jak szmata i miałam ochotę się rozpłakać.
- Co jest kurwa ? - Krzyknął.
- Zabieraj od niej łapy ! - Warknął Harry.
- Bo co? - Przybliżył się do Harry'ego tak blisko aż dotykali się torsami i prawie nosami.
- Bo tak kurwa powiedziałem.
Nieznajomy zamachnął się ale Harry zwinnie uniknął ciosu i sam uderzył go w brzuch aż tamten zwijał się z bólu i położył się na podłodze.
Harry powiedział mu coś jeszcze ale nie byłam w stanie usłyszeć co po czym odwrócił się i podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku ? - Spytał.
Jego czoło było zmarszczone, usta zaciśnięte a mięśnie napięte. Był zły.
- ta ak - wyjąkałam.
W jego oczach było widoczne ... rozczarowanie ? tak chyba tak ale dlaczego?
Przecież myślałam że to on.
Boże ! to nie był on.
Co jest ze mną nie tak ?
Z dziwną tęsknotą patrzyłam jak Harry odchodzi.
Nim się zorientowałam co robię zaczęłam biec za nim.


_______________

Heeejooo xD
I jak wam się podobał rozdział ?
Porobiło się nie ? ^^
Dziękuję za wszystkie komentarze i oczywiście czekam na następne ! :)











niedziela, 21 września 2014

Rozdział 23


Następnego dnia obudziłam się około godziny 12:00.
Wstałam i wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam się w pierwsze lepsze rzeczy czyli białą bokserkę i jasno dżinsowe ogrodniczki i włączyłam komputer.
Czekał tam na mnie e-mail od Harry'ego w którym wysłał mi zdjęcia z wczorajszego dnia.
Szczerze mówiąc byłam ciekawa efektu.
Czekając na pobranie poszłam do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i wróciłam do pokoju.
Wzięłam kilka łyków i odstawiłam szklankę na stolik nocny i otworzyłam folder ze zdjęciami.
Uważnie oglądałam wszystkie po kolei.
Musiałam przyznać, że zdjęcia Suz były cudowne. Nadawały się na okładkę najlepszych magazynów.
Gdy trafiłam na nasze wspólne zdjęcie w którym oboje całują mnie w policzki a ja zaskoczona patrzę w obiektyw, zachichotałam.
Miałam taką głupią minę...
Na kolejnym zdjęciu już się uśmiechałam.
Z każdym kolejnym moim zdjęciem byłam coraz bardziej zdziwiona.
Pozowałam.
Ja naprawdę pozowałam.
Harry chyba uchwycił każdą, najróżniejszą emocje.
Zaśmiałam się gdy zobaczyłam na zdjęciu moją przerażoną minę.
Na kolejnych zdjęciach byłam ja uciekająca przed Harrym.
Śmiałam się tak jak Harry.
Zachowywaliśmy się jak dzieciaki na placu zabaw.
Wolni, szczęśliwi...
Na kolejnych zdjęciach było pokazane jak Harry robił mi karuzele.
Miałam mocno zaciśnięte oczy, szeroki uśmiech i głowę opartą na ramieniu Harry'ego.
Wyglądał pięknie.
Jak mały chłopiec puszczający latawic.
Kolejne zdjęcie mocno mnie zdziwiło.
Przedstawiało mnie i Harry'ego leżących w trawie i śmiejących się.
Tak jak następne zdjęcia.
Cholera!
Ta małpa uchwyciła wszystko!
Mówiąc 'małpa' miałam na myśli Suzanne.
Ale byłam jej wdzięczna.
Podobały mi się te zdjęcia.
jedno z nich ustawiłam na tapetę.
'Nasz prawie pocałunek'.
Zachichotałam i wyłączyłam laptopa odkładając go na szafkę.
Położyłam się wygodnie i westchnęłam.
To był udany dzień.
- Veronica ! - Usłyszałam wołanie babci.
Przewróciłam oczami i wstałam.
- Tak ? - Spytałam wchodząc do kuchni gdzie stała przed kuchenką gotując coś o pięknym zapachu.
- Możesz podlać ogród? Ja muszę zaraz wyjść. Umówiłam się z Annie, że pojadę z nią do miasta na drobne zakupy.
- Jasne.
Założyłam moje stare znoszone, czerwone conversy, okulary przeciw słoneczne i wyszłam do ogrodu.
Był dzisiaj straszny upał dlatego założyłam ogromny, biały kapelusz z uroczą błękitną kokardką, który należał do babci.
Nie chciałam widzieć się teraz w lustrze...
Znalazłam wąż ogrodowy i włączyłam go.
nucąc pod nosem wesołe melodie polewałam wodą wszystkie kwiaty, warzywa i inne rośliny.
- Cześć ogrodniczko!
Odwróciłam się i odmachałam Harry'emu.
Wyglądał... no cóż... gorąco.
Ubrany w same shorty i okulary przeciwsłoneczne.
- Jeszcze tam. - Pokazał na kawałek trawnika którego jeszcze nie podlałam.
- Tak. I jeszcze tu. - Nakierowałam strumień zimnej wody prosto na niego.
Uśmiechnęłam się zadowolona z siebie.
Harry krzyknął zaskoczony i otworzył buzie w literę 'o'
Odgarnął mokre włosy do tyłu i przeskoczył przez mały płocik oddzielający nasze domy.
Znowu oblałam go wodą aby się nie zbliżał ale ten cały czas biegł w moją stronę.
Zaczęłam uciekać i piszczeć.
- Nie! nie! nie! - Krzyczałam gdy był tuż za mną.
Wyrwał mi wąż ogrodowy z reki i zaczął  tym razem mnie polewać zimną wodą.
Krzyczałam i piszczałam żeby przestał ale ten najwidoczniej dobrze się bawił i nie miał zamiaru kończyć.
- Dość! Proszę!
- Przeproś!
- okej! okej! przepraszam! - Krzyczałam.
Harry uśmiechnął się i wyłączył wodę.
Odetchnęłam z ulgą.
Odgarnęłam mokre kosmyki włosów za ucho i spojrzałam na przemoczonego Harry'ego.
Mokre włosy były poprzyklejane do całej jego pięknej, roześmianej twarzy.
Po całym jego ciele spływały kropelki wody które mieniły się w promieniach słońca.
Wyglądał jak seksi ratownik.
Zachichotałam na tą myśl.
- Z czego się śmiejesz ?
- Z ciebie. - Przyznałam.
Harry uniósł jedną brew i uśmiechnął się ale nie dopytywał więcej.
- Przyjdziesz dzisiaj na imprezę ?
- No nie wiem... - Zachwiałam się na piętach.
- No weź przyjdź...
- Zobaczę, okej? Ale raczej nie przyjdę.


*


Po przyjściu do domu przebrałam się w suche rzeczy czyli krótkie, szare dresowe spodenki i białą bokserkę.
Włączyłam laptopa i zalogowałam się na facebook'u.

Od Niall.

Bu... mam cię.

Do Niall.

*krzyk* nie strasz mnie.

Od Niall.

xDDDDD
Przyjdziesz na dzisiejszą imprezę u Harryego ?

Do Niall.

Nie wiem. Zobacze.

Od Niall.

Idziesz i koniec.

Przewróciłam oczami.
Co im tak zależy na mojej obecności?

Od Niall.

Ubierz się seksownie kocie ;*

Po raz kolejny przewróciłam oczami.
Jednak Niall ma rację.  Muszę zrobić coś ze swoim wyglądem.
I wiem u kogo mogę szukać pomocy.

Do Suz.

Hej ;)
Potrzebuje twojej pomocy.


Od Suz.

Domyślam się o co chodzi.
Bądź u mnie za 20 min ok ?

Uśmiechnęłam się.
Na nią zawsze mogę liczyć.

Do Suz.

Jasne.  Dziękuję !

Wyłączyłam laptopa, zeszłam na dół i zjadłam jogurta z musli.
Musi mi starczyć na cały dzień...
Zrezygnowałam z przebierania się.
Bo niby po co ?
I tak bym musiała znowu przebierać się u Suz.
Założyłam moje czarne vansy i wyszłam z domu.
Po 15 minutach byłam na miejscu.
Zapukałam do drzwi które po chwili otworzyła uśmiechnięta blondynka.
- Hej.
- Hej ! Wchodź.
Wciągnęła mnie do środka i zamknęła za nami drzwi.
Pociągnęła mnie do swojego pokoju, wepchnęła do łazienki i zamknęła za mną drzwi mówiąc, że mam wziąć prysznic.
Wzruszyłam tylko ramionami i zrobiłam jak kazała.
Gdy skończyłam, wyszłam spod prysznica i owinęłam jednym ręcznikiem mokre włosy robiąc na głowie 'turban' a na siebie założyłam moją zwykłą czarną bieliznę i puchaty różowy szlafrok Suzanne.
Wyszłam z łazienki i uśmiechnęłam się nieśmiało do przyjaciółki, która akurat skończyła swój makijaż składający się tylko z odrobiny pudru, grubych kresek eyelinerem i różowej szminki na ustach. Włosy miała zakręcone w idealne loki.
- Okej, siadaj. - Powiedziała pokazując na fotel stojący przed toaletką z ogromnym lustrem ozdobionym lampkami choinkowymi.
Usiadłam na wskazanym miejscu a Suz ściągnęła ręcznik z moich włosów i rozczesała je porządnie.
Zapewne wyrwała mi pęczek włosów.
Albo kilka.
Ale kogo to obchodzi ?
Wyregulowała mi brwi i trochę podcięła rozdwojone końcówki moich włosów zanim je wysuszyła i wyprostowała.
Nałożyła mi trochę korektora, pudru i odrobinę różu. Oczy pomalowała mi w stylu smoky eyes a usta musnęła jakimś owocowym błyszczykiem.
Podała mi neonowo pomarańczową, rozkloszowaną sukienkę.
Była śliczna.
Poszłam do łazienki gdy Suz przebierała się w swoją sukienkę.
Gdy już ją założyłam wyszłam z łazienki i uśmiechnęłam się do Suz.
Była ubrana w krótką, obcisłą, różową sukienkę pasującą do koloru jej szminki.
Na nogach miała beżowe, wysokie szpilki.
- Jestem genialna! - Klasnęła w dłonie i przytuliła mnie. - Masz. Zakładaj. - Podała mi czarne szpilki, które niechętnie założyłam.
Spojrzałam w lustro chcąc w końcu zobaczyć efekt i zaniemówiłam.
Nie widziałam już tej zgarbionej, nieśmiałej i nierzucającej się w oczy dziewczynki w długich warkoczach i za dużych ciuchach po starszym bracie.
Widziałam pewną siebie dziewczynę która w końcu jest szczęśliwa. Szczęśliwa bo jest z osobami które ją kochają i troszczą się o nią.
Czułam się jakbym wróciła z naprawdę długiej podróży i w końcu mogę być sobą i poczuć się bezpiecznie.
Uśmiechnęłam się wdzięcznie do Suz zanim mocno ją przytuliłam.
- Wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję Suz. Za wszystko.
Dziewczyna pogłaskała mnie delikatnie po plecach i pocałowała w policzek.
- Zawsze możesz na mnie liczyć. - Szepnęła. - Okej chodź bo się spóźnimy.
Przytaknęłam i odsunęłam się od dziewczyny.
Przed domem czekał na nas Zayn.
Ubrany był w czarne dopasowane spodnie, ciężkie skórzane buty, obcisłą białą koszulkę i skórzaną czarną kurtkę.
Uśmiechnęłam się do niego i pomachałam na przywitanie.
- Hej laski. Gotowe ? - Spytał.
Zayn zawsze był takim słodkich chłopcem.
Teraz stał się dobrze zbudowanym facetem.
Był bardzo przystojny a jego głos z pewnością złamał serce nie jednej kobiecie.
- Gotowe gotowe... - Powiedziała Suz dźgając go palcem w żebro zanim usiadła na miejscu pasażera jego czarnego Buick Rivera 1972.
Naprawdę piękny samochód.
Widać że właściciel o niego dba.
Razem z Zaynem weszliśmy do środka i pojechaliśmy do domu Harry'ego.

*

Gdy staliśmy już pod domem Harry'ego, Zayn nie tracąc czasu otworzył drzwi i jakby nigdy nic wszedł do środka.
Od razu uderzył mnie zapach alkoholu, papierosów i potu.
W uszach dudniła głośna muzyka.
Trzymałam się blisko przeciskającej się przez tłum Suz.
Wszyscy tańczyli. A raczej ocierali się o siebie.
Nie ważne z kim. Ważna była dobra zabawa.
Zmarszczyłam nos z niesmakiem.
Po chwilo dotarliśmy do kuchni w której było mniej osób.
- Hej mała. - Przywitał się ze mną uśmiechnięty Lou.
Odwzajemniłam uśmiech i patrzyłam jak wkłada wiśniowego lizaka do ust i ssie go delikatnie patrząc na mnie.
Na moje policzki wpełzł rumieniec.
Prawie tak czerwony jak jego lizak.
Stop!
- Chcesz coś do picia ? - Spytał Niall pojawiający się nagle znikąd.
Grzecznie odmówiłam i przysłuchiwałam się rozmowie Aggie i Nialla na temat ich ulubionych pozycji seksualnych. 
Okej?
Zaczęłam kręcić się w miejscu zastanawiając się gdzie jest Harry.
Powiedziałam Suz, że idę do łazienki i odeszłam w kierunku schodów.
Oczywiście skłamałam z czym nie czułam się za dobrze ale nie chciałam też aby blondynka coś podejrzewała.
Bez problemu znalazłam się pod drzwiami pokoju Harry'ego.
Zapukałam ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi więc nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
To co zobaczyłam niemal zwaliło mnie z nóg.
Harry właśnie pieprzył jakąś blond lalę.


____________________________

Okej. Przepraszam, że taki krótki ale nie miałam za bardzo czasu na pisanie.
Posklejałam więc resztki, które napisałam kiedyś ale nigdzie nie pasowały i oto powstał rozdział.
Dziękuję wszystkim za wszystkie komentarze. Jesteście niesamowici! <3
Oczywiście mam nadzieję, że ich ilość nie zmaleje a wręcz przeciwnie ;)
Do następnego ! 









sobota, 13 września 2014

Rozdział 22

- Roni...
Ktoś delikatnie mną potrząsnął
Mruknęłam coś pod nosem nie otwierając oczu. - Ron...
Poczułam ciepły oddech na uchu.
Cholera znam ten głos.
Ale skąd ?
Może to sen?
Nie.
To jednak nie był sen.
Delikatne pocałunki na policzku były zbyt realistyczne.
Wystraszona otworzyłam oczy ale zamknęłam je przez rażące światło padające na moją twarz.
Przystawiłam dłoń do oczu by zrobić im chociaż odrobine cienia i aby być w stanie cokolwiek zobaczyć.
- Dzień dobry śpiąca królewno.
Spojrzałam w górę na uśmiechniętą twarz Harry'ego.
A jakże by inaczej.
- Co ty tu robisz ? - Warknęłam.
- U mnie wszystko dobrze! Miło że pytasz.
Przewróciłam oczami.
Podniosłam się z hamaka.
Poczułam ogromny ból w dole kręgosłupa przez co jęknęłam.
Harry'emu zrzedła mina.
- Wszystko w porządku ?
- Nie. Spanie tutaj całą noc było złym pomysłem.
- Spałaś tutaj całą noc?
Spojrzałam na niego z miną 'a nie widać ?! '
Wstałam krzywiąc twarz z bólu.
Powoli poszłam w kierunku tarasu.
- Jutro organizuję imprezę .
Chciałem cię zaprosić.
- Odpada.- Burknęłam nawet na niego nie patrząc.
- Dlaczego ?
- Nie mam ochoty na imprezę.
Weszłam do domu zamykając drzwi.
Wiem, że to niegrzeczne z mojej strony ale naprawdę nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Weszłam do kuchni gdzie znalazłam babcię.
- Dzień dobry. - Przywitałam się otwierając lodówkę.
- Dzień dobry. - Odpowiedziała nie odrywając wzroku od porannej gazety.
Wyciągnęłam mleko i zamknęłam lodówkę.
Miałam ochotę na płatki.
Po skończonym śniadaniu poszłam do góry do swojego pokoju.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w czyste rzeczy


Gdy skończyłam akurat zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Będę u ciebie za 5 min. - Powiedziała Suzanne po chwili się rozłączając.
Okej ?
Postanowiłam w tym czasie zrobić sobie drobny makijaż.
Gdy skończyłam i wyszłam z łazienki Suz siedziała na moim łóżku.
- Gotowa?
- Gotowa na co ? - Zmarszczyłam brwi.
- Na zdjęcia oczywiście. - Uśmiechnęła się szeroko.
- O nie. Żadnych zdjęć. Mówiłam ci już...
Suzanne jęknęła podnosząc się z łóżka.
Podeszła do mnie i ciągnąc mnie za rękę wyszła z mojego pokoju.
- Suz !
Nie odwróciła się.
- Suz! Nie chce żadnych zdjęć !
- Do widzenia pani ! - Krzyknęła blondynka do mojej babci siedzącej przy stole.
- Do widzenia.
Gdy wyszliśmy z domu wyrwałam się z jej ciasnego uścisku i spiorunowałam ją wzrokiem.
- Przestań foszyć! To będzie świetna zabawa!
Zmarszczyłam nos.
Świetna zabawa? Nie koniecznie...
- Nie lubię zdjęć Suz - Przyznałam.
- To ty porobisz jakieś mi.
Pomyślałam chwilę nad wszystkimi za i przeciw zanim odpowiedziałam.
- Okej.
Dziewczyna od razu się rozpromieniła.
Chwyciła mnie za rękę i poszłyśmy razem pod dom Harry'ego.
Chwila. Co?
- Suz ? - Spojrzałam na nią pytająco.
Po cholerę my tu przyszłyśmy?
W tym samym momencie drzwi się otworzyły i z domu wyszedł Harry.
Ubrany był tak jak wcześniej gdy go widziałam.
Czarne rurki, czerwoną koszulę w kratę i czarne conversy.
W prawej ręce trzymał jakąś torbę a w lewej kluczyki od samochodu.
Mimo złości którą go darzyłam musiałam przyznać, że wyglądał zabójczo.
Spojrzałam na Suz ale ona tylko wzruszyła niewinnie ramionami lecz w jej czekoladowych oczach dobrze widoczne były psotne iskierki.
- Gotowe ? - Spytał mijając nas.
Otworzył drzwi i włożył torbę Suz do bagażnika .
Usiadłam obok Suzanne z tyłu.
Harry spojrzał na mnie dziwnie ale mimo wszystko nie skomentował tego.
- Wyjaśnisz mi to później. - Warknęłam siedzącej obok mnie blondynce.
W tym samym momencie do samochodu wszedł Harry.
Odpalił samochód i włączył radio. Leciała akurat jakaś ciężka, metalowa muzyka.
Harry założył na nos okulary, podgłosił radio i ruszył.


*
~ ( MUZYKA ) ~

- Skręć tutaj - Powiedziała Suz pokazując Harry'emu kierunek w który ma jechać.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
Wyszłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła.
Byliśmy w jakimś starym opuszczonym magazynie.
Na ścianach było pełno różnokolorowych graffiti, na ziemi pełno pozbijanych butelek od przeróżnych alkoholi.
W oddali było widać stare tory kolejowe otoczone łąką a jeszcze dalej był las.
Mimo wszystko to miejsce miało w sobie jakiś urok.
Harry wyciągnął czarną torbę z bagażnika i postawił ją na masce samochodu.
- Wzięłam ze sobą kilka ciuchów. Starczy dla ciebie i dla mnie. - Powiedziała uśmiechnięta Suz.
Cała promieniała z radości.
- Ale ja...
- To co ? Która pierwsza ? - Spytał Harry przerywając mi.
- Ja! - Krzyknęła Suzanne.
Ściągnęła ze swoich ramion czarną, skórzaną kurtkę pozostając tylko w czarnej rozkloszowanej spódniczce i włożonej w nią jasno dżinsowej koszuli. Na nogach miała cudowne czarne koturny ozdobione ćwiekami. Jej blond włosy spięte były w wysokiego, niechlujnego koka. Usta miała pomalowane krwistoczerwoną szminką przez co całość wyglądała po prostu genialnie.
Zazdrościłam jej urody i tej pewności siebie.
Zawsze.
Oparła się o kolorową ścianę, podniosła jedną rękę nad głowę.
Była cholernie ładna.
Urodzona modelka.
Harry zrobił jej kilka albo kilkanaście naprawdę dobrych zdjęć.
Miło było oglądać ich wzajemne zaufanie do siebie.
I tą swobodę...
Tak.
Zazdrościłam im tego.
- Veronica... ustaw sie. - Powiedziała Suz oglądając zdjęcia jakie zrobił jej Harry.
- Ale ja... - Znowu nie dokończyłam bo przerwał mi Harry oślepiając mnie blaskiem lampy błyskowej.
- Hej... - Burknęłam oburzona.
Znowu kilka zdjęć.
Wyciągnęłam rękę próbując zabrać mu aparat.
Znowu zdjęcia.
Harry zachichotał.
- Ej nooo... - Marudziłam.
Zdjęcia i mój foch.
Odwróciłam się plecami.
Nagle przede mną pojawił się aparat a na obu policzkach poczułam mokre całusy. W tym samym momencie aparat mignął kilka razy robiąc zdjęcia.
Zachichotałam i odwróciłam się do zadowolonych z siebie Suz i Harry'ego.
- Jesteście niemożliwi. - Powiedziałam zduszając śmiech.
Oboje tylko wzruszyli ramionami nadal się uśmiechając.
- Uśmiech. - Powiedział Harry gotowy zrobić zdjęcia.
Ja tylko zmrużyłam oczy i wystawiłam w jego stronę język.
- Bardzo dojrzale. - Skomentował ale zrobił kilka zdjęć.
- Dalej pozuj jakoś noo... - Zachęcała Suz.
Gdyby to było takie łatwe...
- Mam ci szczelić w ten twój piękny tyłeczek na zachętę ? - Spytała Suz unosząc jedną brew.
- zdecydowanie przydałby jej się jakiś klaps. - Powiedział Harry z niebezpiecznym błyskiem w oczach.
Wystraszyłam się nie na żarty.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki, uspokajający oddech zanim ponownie je otworzyłam.
Oparłam się o kolorową ścianę i położyłam jedną rękę na biodrze.
Spojrzałam w aparat i zwilżyłam usta językiem zanim je uchyliłam.
Boże! Czułam się jak idiotka.
Aparat mignął kilka razy.
- Świetnie. Teraz odwróć głowę w prawo. Wyżej. Jeszcze trochę. Okej, idealnie.
Posłusznie wykonywałam polecenia Harry'ego, który krążył wokół mnie niczym zawodowy fotograf a Suz co chwilę poprawiała mi fryzurę i makijaż.
- Uśmiechnij się. - Zachęcił Harry.
Uniosłam delikatnie kąciki ust.
- Co to jest ?
- Uśmiech ? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Pokaż ząbki.
- Nie.
- No dalej.
- Nie!
Mam paskudny uśmiech.
- Tak!
- Zmuś mnie.
I to był mój błąd.
W jego oczach zabłysnęły niebezpieczne iskierki.
Uśmiechnął się jak rekin i patrząc cały czas na mnie podał aparat Suzanne.
szepnął jej coś na ucho na co pokiwała twierdząco głową uśmiechając się szeroko.
O nie nie nie.
Odruchowo zaczęłam cofać się do tyłu.
Harry jak lew polujący na swoją ofiarę ruszył w moją stronę a ja z przeraźliwym piskiem uciekłam w stronę łąki.
Choleracholeracholera.
Biegłam jakby od tego zależało moje życie.
Spojrzałam za siebie i zobaczyłam, że Harry jest tuż za mną.
Pisnęłam jeszcze głośniej i śmiejąc się biegłam dalej.
Po chwili para silnych, wytatuowanych ramion chwyciła moją talię i podniosła mnie do góry.
Zaśmiałam się i zaczęłam machać nogami żeby mnie puścił.
Harry zaczął kręcić mną dookoła własnej osi robiąc mi karuzelę.
Od razu przypomniało mi się jak robił to gdy byliśmy dziećmi.
Piszczałam i śmiałam się razem z nim.
Po chwili Harry potknął się i opadł razem ze mną na ziemię.
Chichotając odwróciłam się na plecy lądując w połowie na klatce Harry'ego.
Miał zamknięte oczy i szeroki, promienny uśmiech na twarzy ukazujący oba jego dołeczki.
Po kilku sekundach otworzył oczy i spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi tęczówkami, które błyszczały wesoło.
Był taki piękny.
Jego uśmiech powoli malał.
Ale cały czas był szczery.
- Nigdy nie chowaj swojego uśmiechu. Jest piękny. - Powiedział cicho.
Delikatnie pogładził kciukiem mój zarumieniony policzek powodując u mnie dreszcz.
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy nie zdając sobie sprawy z tego, że zbliżamy się do siebie.
Gdy już nasze usta miały się złączyć przerwały nam czyjeś kroki.
- Zgubiliście się czy co ?- Spytała uśmiechnięta Suz.
Zaczerwieniłam się i szybko wstałam. Harry zrobił to samo i wszyscy razem wróciliśmy na poprzednie miejsce.
Razem porobiliśmy sobie jeszcze mnóstwo przezabawnych zdjęć z głupimi minami.
Było świetnie!
Gdy zabrakło nam pamięci w aparacie wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu.

*

- Prześlij mi zdjęcia meilem. Pa ! - Powiedziała Suzanne wysiadając z samochodu i kiwając nam weszła do domu.
Między nami nastała cisza. Ale nie taka niekomfortowa.
Cieszyłam się nią.
Co jakiś czas posyłaliśmy sobie spojrzenia i przyjazne uśmiechy.
Włączyłam radio gdzie leciała piosenka "The Drifters"
Uśmiechnęłam się słysząc ją.
Nie byłam już zła na Harry'ego.
Postanowiłam zapomnieć o tamtej sytuacji i po prostu żyć dalej.
- Co cię tak śmieszy? - Spytał Harry spoglądając w moją stronę
- Nie, nic.
- No powiedz.
- Pamiętasz "Dirty dancing" ?
Harry delikatnie się uśmiechnął.
- Ten nudny film ?
Pacnęłam go w ramie na co zachichotał
- Co z nim ?
- Pamiętasz jak Johny i Baby wracali z tego pokazu ?
Harry zmarszczył brwi ale po chwili skinął głową
- Gdy wracali z występu w hotelu w radiu leciała im właśnie ta piosenka. Zachowujemy się dokładnie jak oni w tedy.
Harry zmarszczył brwi zapewne przypominając sobie tą scenę z filmu.
Po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Ah tak! a potem Baby przyszła do Johnego i pieprzyli się całą noc.
Przewróciłam oczami.
- Dobra. Może nie zachowujemy się dokładnie jak oni. - Skomentowałam.
Harry zachichotał.
- Chcesz to możemy to zrobić...
- Dość!
Harry znów się zaśmiał.
- Jesteś głodna? - Spytał.
Jak na zawołanie w moim brzuchu zaburczało.
- To chyba znaczy tak.
Skręcił w prawo i zatrzymał się na całkowicie pustym parkingu.
Wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi.
Moje ciało pokryła gęsia skórka spowodowana chłodnym, wieczornym powietrzem.
Potarłam ramiona chcąc choć trochę się ogrzać.
Harry widząc to otworzył bagażnik i wyciągnął z niej czarną, skórzaną kurtkę i podał mi ją.
Nieśmiało ją przyjęłam i założyłam na siebie.
Od razu otuliło mnie przyjemne ciepło i cudowny zapach mocnych perfum, papierosów i oczywiście Harry'ego.
Podziękowałam mu na co tylko się uśmiechnął i złapał mnie za rękę splatając nasze palce i pociągnął mnie w kierunku całodobowego sklepu.
Wziął koszyk i chodząc między półkami wrzucał do niego różne produkty takie jak cola, nutella, ciastka, czekolada, kiełbaski i ser i tubce.
- Harry? Co ty robisz ?
- Zakupy, nie widać ?
- Czemu aż tyle?
- Zrobimy sobie piknik. - Powiedział z uśmiechem.
- Ale robi się późno...
- Co to dla nas. - Powiedział puszczając mi oczko.
Oblałam się rumieńcem na wspomnienia gdy razem wymykaliśmy się nocą z domu i robiliśmy sobie piknik.
Zawsze gdy zaczęłam panikować Harry powtarzał " co to dla nas. "
- Możesz iść po oranżadę w proszku ?
- Jest jeszcze ? - Zachichotałam.
Szukałam tego cudeńka w wszystkich sklepach w Belfaście ale w żadnym tego nie było.
- No ba. - Prychnął z uśmiechem.
Po zapłaceniu które nie obeszło się bez kłótni które z nas ma zapłacić w końcu oboje zdecydowaliśmy, że zapłacimy pół na pół.

*


Gdy dojechaliśmy na miejsce  pomogłam Harry'emu z zakupami.
Kojarzyłam to miejsce ale nadal nie wiedziałam skąd.
Zatrzymaliśmy się przy starej wierzbie. Naszej wierzbie.
Moja głowa po raz kolejny dzisiaj wypełniła się wspomnieniami.

~

- No dalej, nie bój się. To nic trudnego. - Powiedział Harry, siedzący na drzewie.

Łatwo ci mówić.

Przełknęłam głośno ślinę, chwyciłam jedną gałązkę podciągając się do góry. Powtórzyłam ruch kilka razy aż jedna gałązka nie pękła pod moją nogą.

Pisnęłam głośno trzymając się gałęzi jak najmocniej umiałam.

- Harry! - Krzyknęłam przerażona i nie musiałam długo czekać bo po chwili Harry pojawił się przy mnie. 

Chwycił mnie za ręce i podciągnął do siebie.
Odetchnęłam z ulgą i przytuliłam go mocno.
Nawet nie chciałam wiedzieć jak stąd zejdziemy.


~

Ocknęłam się dopiero gdy Harry chwycił mnie za rękę i poprowadził bliżej drzewa.
- Chcesz na to wejść ? - Spytałam nie dowierzając.
- No dalej, nie bój się. To nic trudnego.
Uchyliłam usta. 
Dlaczego on to robi?
Dlaczego zabiera mnie z powrotem do przeszłości?
Harry pomógł mi wejść na drzewo i podał mi zakupy aby następnie sam wejść i zająć miejsce obok mnie.
Zajadaliśmy się przysmakami mieszając słone ze słodkimi jak to zawsze robiliśmy.
Wspominaliśmy kompromitujące momenty z naszego dzieciństwa i śmialiśmy się.
Było jak kiedyś.
- Roni ?
Spojrzałam na niego wycierając usta aby upewnić się że nie ma na nich resztek czekolady.
- hmm?
- Nie nienawidzisz mnie, prawda ?
Zmarszczyłam brwi.
- Oczywiście, że nie. Ja cię... lubię. Lubię cię. Tak. Lubię i kropka.- Jąkałam się.
Harry zachichotał i złączył nasze usta w gorącym pocałunku.
Zaskoczona zamrugałam kilka razy i prawie spadłam z drzewa gdyby nie silne ramię Harry'ego trzymające mnie. Odwzajemniłam pocałunek z taką samą pasją.
Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie. 
Harry odgarnął moje włosy i włożył niesforny kosmyk za ucho. Oparł swoje czoło o moje i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Lubię cię. Wykrzyknik. - Mruknął całując mój nos.









___________________________________

Hejooo
Witam wszystkich !
Po pierwsze BARDZO DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA TE 10 KOMENTARZY POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM !  Nie spodziewałam się takiej ilości, serio. Miło mnie zaskoczyliście.
Mam nadzieję, że tym razem liczba nie zmaleje ;)
Kolejna sprawa: Co bardziej pasuję Harrica i Honi ? A może Rarry xD ? Bo dostawałam różne propozycje i nie wiem które jest najlepsze.
Decyzja należy do was.
PISZCIE W KOMENTARZACH 
I jeszcze jedno... Nie ma tu czasem jakiś chętnych osób aby zrobiły nowy zwiastun ?
Jeśli ktoś miały czas i ochotę - pisać w komentarzach albo na asku.
Jeszcze raz dziękuję <3 











niedziela, 7 września 2014

Rozdział 21

Choleracholeracholera.
Oboje z szeroko otwartymi oczami spojrzeliśmy w kierunku drzwi.
Używając całej mojej siły i nagłego przypływu adrenaliny zrzuciłam Harry'ego z siebie i wstałam. Podniosłam szlafrok z podłogi i założyłam go na siebie.
Usłyszałam za sobą huk. Harry spadł z łóżka.
- Ciii... - Uciszyłam go. - Idź stąd !
- Wyganiasz mnie? - Uniósł brew w pytającym geście.
- Chociaż schowaj się gdzieś. Właź pod łóżko NATYCHMIAST !
Harry zachichotał pod nosem i wsunął się pod łóżko.
W tym samym momencie drzwi się otworzyły i do pokoju weszła babcia.
- Co ty robisz ? - Spytała rozglądając się uważnie po pokoju.
- Nic. - Wzruszyłam ramionami.
- To czemu był tu taki hałas?
- ah to... - Machnęłam obojętnie ręką - To nic. Oglądałam film.
Babcia zmierzyła mnie swoimi lodowatoniebieskimi oczami od góry do dołu marszcząc brwi przez co na jej twarzy pojawiło się jeszcze więcej zmarszczek.
- Dlaczego jesteś nie ubrana ?
- właśnie zamierzałam.
Babcia pokiwała z dezaprobatą głowa po czym bez słowa wyszła z pokoju.
Wypuściłam drżący oddech.
Nawet nie wiedziałam, że go wstrzymywałam.
Usłyszałam za sobą szuranie przez co się odwróciłam.
Harry podnosił się z podłogi a gdy się wyprostował niechcący zobaczyłam spore wybrzuszenie w jego spodniach.
Zarumieniłam się i szybko odwróciłam plecami do niego przez co zachichotał.
- umm... muszę skorzystać z łazienki.
- Jasne. - Powiedziałam szybko.
Harry podszedł bliżej mnie.
Tak blisko, że czułam jego ciepły, łaskoczący oddech na karku.
- Chyba że chcesz mi pomoc ? - Mruknął do mojego ucha.
Odskoczyłam na co najmniej trzy metry zaczynając nerwowo kręcić się po pokoju.
Harry cicho się zaśmiał idąc do łazienki.
- Włączyłam radio nie chcac słyszeć jakichkolwiek dźwięków dochodzących z łazienki.
W radiu leciała akurat piosenka  Linkin park. Lubiłam ją.
Szybko ubrałam się w pierwsze lepsze rzeczy  po czym z głośnym westchnięciem usiadłam na łóżku.
Przejechałam palcami po jeszcze wilgotnej grzywce zaczesując ją do tylu.


W głowie przewijały mi się momenty z przed kilkunastu minut.
To mi się po prostu nie mieściło w głowie.
Jak przeszliśmy z nienawiści do tego... co jest między nami ?
Cokolwiek to jest.
Przyjaźń?
Czy tak zachowują się przyjaciele ?
A co będzie dalej ?
Przecież Harry 'nie bawi się w dziewczyny ' a ja nie chce się do niego przyswiązywać.
Z resztą od zawsze byłam.
Ale żaden chłopak mnie w ten sposób nie dotykał.
Z żadnym nie byłam aż tak blisko.
Dlaczego Harry'emu pozwalam na te wszystkie rzeczy ?
Czy dla niego to cokolwiek znaczyło?
Wiem, że będę cierpieć ale...
Mimo wszystko nie chce żeby to wszystko sie kończyło.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
Dziwnie się czułam wiedząc co przed chwilą tam robił.
Spuściłam głowę w dół aby ukryć rumieniec.
- emm... czyli między nami okej ? - Spytał.
Ja tylko pokiwałam głową.
- Roni ?
Spojrzałam w góre na twarz Harry'ego, która teraz nie wyrażała żadnych emocji. - Nie bierz tego wszystkiego do siebie, okej ? Potraktuj ten orgazm jako.... przeprosiny.
Moje oczy delikatnie się rozszerzyły.
Ale tylko na chwilę.
Poczułam jak moje płuca boleśnie się kurczą a serce rozbija się na jeszcze mniejsze kawałeczki.
Czyli to było nic.
Dla niego to nic nie znaczyło.
To była dla niego tylko forma przeprosin.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć.
Bałam się, że głos mi się załamie.
Mogłam jedynie pokiwać głową na znak, że rozumiem.
Ale nie rozumiałam.
Głowę miałam spuszczoną w dół.
Nie chciałam teraz patrzeć na niego. Z wszystkich swoich sił starałam się nie rozpłakać.
- Hej... wszystko w porządku ? - Spytał.
Zdusiłam w sobie chęć prychnięcia na jego niedorzeczne pytanie.
Przybrałam tak dobrze znaną mi maskę mówiącą "Wszystko jest w porządku. Przecież się uśmiecham."
Spojrzałam na niego z najlepszym uśmiechem na jaki było mnie w tedy stać.
- Jasne że tak.
Zmarszczył brwi ale nie ciągnął tematu.
Całe szczęście bo nie miałam ochoty się z nim kłócić.
Nic chciałam nawet na niego patrzeć.
Chciałam tylko zostać sama.
- Okej...  to co robimy ?  - Spytał jakby nigdy nic.
- Muszę dzisiaj pomoc babci w sprzątaniu. - skłamałam.
- Och. Okej - Mruknął.
Wyglądał jakby był zawiedziony. Ale tylko przez chwile.
Zaraz znowu przybrał maskę obojętności.
Pożegnaliśmy się po czym Harry wyszedł z mojego pokoju przez okno.
Mimowolnie kilka łez spłynęło po moich policzkach.
Czułam się oszukana.
Po raz kolejny...
Wiedziałam, że będe żałować ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak szybko i tak bardzo.
Moja głowa bolała od nadmiaru myśli.
Położyłam się do łóżka i przykryłam szczelnie kołdrą chcąc schować się przed światem jak to zawsze robiłam gdy byłam mała.
Z jedną różnicą.
Teraz cierpiałam przez osobę która obiecała mi, ze nigdy mnie nie skrzywdzi.
Obiecał, że będę szczęśliwa.
Po krótkim czasie zasnęłam.


*

Gdy się obudziłam spojrzałam na telefon aby zobaczyć, że było już po 18:00.
Wstałam i ubrałam się w zwykłe leginsy i bordowy sweterek.
Na nogi założyłam białe trampki.
Włosy uczesałam w zwykły koczek na czubku głowy. Z makijażu zrezygnowałam bo i tak nie będę nigdzie wychodzić.
Wzięłam laptopa, słuchawki i wyszłam z pokoju.

 
W salonie siedział Matt oglądający telewizję i babcia rozmawiająca przez telefon.
Minęłam ich chcąc wyjść na taras ale zaciekawiła  mnie rozmowa babci.
- Tak, tak wszystko jest w porządku. Dam ci jeszcze Matta, czekaj. - Podała mu telefon na co ten z grymasem przyłożył go do ucha.
- Cześć mamo. - Burknął. - Tak jest w porządku... Oglądam telewizję... Nie wiem co robi... Chcesz to ci podam Veronice... Sama z nią pogadasz. Nie chcesz ? Czemu ? Okej, jak wolisz... Dobra na razie. - Rozłączył się i odłożył telefon.
Oczy zapiekły mnie ale nie pozwoliła łzom wypłynąć.
Oczywiście ich nie interesuję.
Jak zawsze kurwa.
Wyszłam na taras i poszłam w na sam koniec ogrodu gdzie rośnie kilka owocowych drzewek.
Ułożyłam się wygodnie na hamaku i włączyłam laptopa.
Założyłam słuchawki i włączyłam jakąś muzykę.
Otworzyłam Worda i nim się obejrzałam moje palce zaczęły uderzać o klawiaturę tworząc słowa.
Myślałam w tedy o nim.
O Harrym.


"Co to jest miłość
Nie wiem
Ale to miłe
Że chcę go mieć
Dla siebie
Na nie wiem
Ile
Gdzie mieszka miłość
Nie wiem
Może w uśmiechu
Czasem ją słychać
W śpiewie
A czasem
W echu
Co to jest miłość
Powiedz
Albo nic nie mów
Ja chce cię mieć
Przy sobie
I nie wiem
Czemu"


Gdy skończyłam przeczytałam całość kilka razy.
Nie rozumiałam dlaczego napisałam o miłości.
Czyżbym nadal kochała Harry'ego ?
Odpędziłam od siebie tą myśl.
Nie chce go już kochać.
Boje się.
Boję się, że gdy wyjadę znowu będę cierpieć.
Nie jest nam dane bycie razem.
Kiedyś myślałam, że tak jest ale teraz ?
Czas pokazał, że nie.
Zapisałam wiersz i weszłam w internet.
Weszłam na facebook'a.
Zdziwiłam się gdy zobaczyłam kilka zaproszeń i wiadomości.
Weszłam w zaproszenia i zobaczyłam, że Niall, Louis, Suz, Aggie, Hann i Mike zaprosili mnie do grona znajomych.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Przyjęłam wszystkie zaproszenia i wzięłam się za czytanie wiadomości

Od Niall

Eloo ;*
Co tam ?
Masz zajebiste zdjęcie profilowe xD

Zarumieniłam się.
Zdjęcie profilowe było stare i brzydkie.
Rzadko robiłam sobie jakieś zdjęcia.
Z reszta prawie nigdy.

Do Niall.

No heej.
w porządku. A co u ciebie ?


Czekając aż odpisze, weszłam w inne wiadomości.

Od Suzanne

Cześć kwiatuszku ;*
Co ty masz za zdjęcie ?
Musimy porobić ci zdjęcia.
Kiedy ci pasuje ?
Może być jutro ?


Otworzyłam szerzej oczy.
Jakie kurde zdjęcia?!
Nienawidzę zdjęć.

Do Suzanne

N I E.

Od Niall

a wiesz... właśnie siedzę na kiblu
Nie mogę się kurwa wysrać.

Jeszcze szerzej otworzyłam oczy ale po chwili wybuchnęłam głośnym śmiechem prawie spadając z hamaka.


Do Niall.

O, mój Boże, Niall !

Od Niall.

No co ?
Nie chce kurwa wyjść a tak mnie ciśnie, że zaraz mnie rozsadzi.

Zaśmiałam się jeszcze bardziej łapiąc się jedną reką za bolący brzuch.

Od Niall.

Cicho...
Wychodzi.

Ja pierdole chyba własne gówno mnie rozdziewiczyło analnie.
Wysrałem murzyńską pałe, serio.
cholera.
Nie będę mógł chodzić przez tydzień. -.-

Wyłączyłam czat z nim nie mogąc dłużej tego czytać.
Ten chłopak właśnie rozjebał mi psychikę.
Prawie umarłam na odtlenienie tak bardzo się śmiałam.
Ale i tak jestem mu wdzięczna za poprwę humoru.

Od Suzanne

Oczywiście że tak !
Dziewczyno!
Jesteś zajebista laska!
Chwal się swoim wyglądem!

Przewróciłam oczami.
Doskonale zdawałam sobie sprawę ze swojego wyglądu.
Byłam jak brzydkie kaczątko.
Tyle że mi nigdy nie będzie dane zamienić się w pięknego łabędzia.
Nie wiedziałam co jej odpisać dlatego nie robiłam tego w ogóle.
Wylogowałam się z facebook'a i odłożyłam go na mały stolik obok.
Położyłam obie ręce pod głowę i zamknęłam oczy relaksując się.
W mojej głowie niespodziewanie pojawił się obraz Harry'ego dlatego otorzyłam oczy.
Dlaczego za każdym razem gdy zamykam oczy widzę akurat jego ?
To nie w porządku.
Ciekawe czy on też myśli tak często o mnie jak ja o nim.
Prychnęłam.
Jestem taka naiwna.
Po co ma niby o mnie myśleć?
Przecież nic dla niego nie znaczę.
Zaczęłam myśleć o tym wszystkim co razem przeżyliśmy.
Jak uratował mnie przed jakimś gnojkiem, który zespół mój zamek z piasku.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie naszego pierwszego spotkania.
Był moim szczęściem.
Z resztą nadal jest.
Zawsze stawał w mojej obronie.
Zawsze traktował mnie jak swoją księżniczkę.
Czułam się przy nim tak cholernie bezpiecznie.
Tak bardzo go kochałam.
Moje serce zabiło mocniej a w dole brzucha poczułam delikatne łaskotanie.
Nadal go kocham ?




________________________________________



Witam wszystkich ^^
Przepraszam za dłuuugą nieobecność ale miałam zawalony tydzień.
Nowa szkoła, nowi znajomi, nowi nauczyciele, nauka...
Niestety teraz rozdziały będą pojawiać się rzadziej.
Postaram się dodawać w weekend ale nie obiecuję.
Co do rozdziału - wiem, że krótki i nudny i tak dalej i tak dalej.
Postaram się żeby następny był dłuższy.
Jeszcze jedna sprawa... dalej czekam na wasze propozycje co do shipu Roni i Harrego.
Dawajcie wasze pomysły w komentarzach ! :)







środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 20

 UWAGA ! SCENA !


Wypuściłam powietrze które nieświadomie wstrzymywałam i spojrzałam w gore.
Harry patrzył na mnie z obojętnym wyrazem twarzy..
- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - Spytał.
Zaśmiałam się ironicznie.
- Przepuść mnie. - Chciałam go minąć ale znów stanął przede mną.
Zrobiłam krok w prawo on w lewo, ja w lewo on w prawo.
Okej. Teraz naprawdę się zdenerwowałam.
Harry chwycił mnie za ramiona trzymając w miejscu jakby bał się że odlecę stąd niczym balon wypełniony helem ale ja od razu zrzuciłam jego ręce odsuwając się o krok na w miarę bezpieczną odległość.
- Co ci jest do cholery?! Najpierw pozwalasz mi robić ze sobą te wszystkie rzeczy które kurewsko ci sie podobały a teraz nie dajesz mi się nawet dotykać?
Patrzyłam na niego z mocno zaciśniętą szczęką aby nie wybuchnąć krzykiem i płaczem.
- Powiedz co się stało! - Krzyknął.
- Nie wiesz?! - Wybuchnęłam. - Czy ty jesteś naprawdę taki głupi czy tylko udajesz?!
Robisz i mówisz te wszystkie rzeczy... - Zaczęłam masować bolące skronie. - Mącisz mi w głowie. Po co ?! Aby dobrać się do mnie tak? Tylko o to ci chodzi ! - Spojrzałam prosto w jego oczy.
- Nie... - Zaczął ale mu przerwałam.
- A gdy coś zaczyna się dziać odtrącasz mnie bo się wstydzisz przed znajomymi ! Nie jestem zbyt dobra ? To po chuj cokolwiek zaczynałeś
- To ty zaczęłaś!
Uśmiechnęłam się smutno.
- I ty to skończyłeś. - Wyszeptałam pchając go na bok po czym szybko odeszłam powstrzymując łzy.
Weszłam do domu i zdejmując po drodze buty minęłam babcie i jej pytające spojrzenie. Pobiegłam do swojego pokoju zatrzaskując drzwi.
Czułam się wykorzystana i oszukana.
Dlaczego ?
Przecież to nie było nic ważnego... Dla Harry'ego.
Dla mnie było to zupełnie coś nowego.
Nigdy czegoś takiego nie robiłam ani nie czułam a dla niego była to pewnie zwykła rozrywka.
Weszłam do łazienki i zdjęłam wszystkie ubrania wchodząc pod prysznic.
Od razu się zrelaksowałam pod gorącym strumieniem wody. Zdjęłam gumkę z włosów rozpuszczając je i mocząc pod woda.
Lubiłam prysznic. Jest tak jakby... Moją chwilową ucieczka od problemów.
No i nikt nie usłyszy jak płaczę.
Nalałam trochę mojego waniliowego szamponu na rękę i wmasowałam go dokładnie w głowę tworząc piane i wyrzucając wszystkie złe myśli z głowy.
Gdy byłam już dokładnie umyta, wyszłam z pod prysznica wycierając się puchatym, białym ręcznikiem.
Umyłam zęby i wyszczotkowałam mokre włosy. Założyłam zwykłą, białą bieliznę po czym wyszłam z łazienki i o mało nie umarłam na zawał gdy zobaczyłam Harry'ego w moim pokoju. 
- Co ty tu do cholery ro muuuemuueee... - Nie dokończyłam bo zasłonił mi usta dłonią.
Zamknął oczy i wziął głęboki oddech.
- Chciałem cię przeprosić. Nie chciałem żeby tak wyszło. Żebyś się tak poczuła, okej ?
Patrzyłam w jego zielone, zmartwione tęczówki . Wyglądał jak zagubiony chłopiec. Tak szczerze, że uwierzyłam.
Gdy wiedział, że będę cicho ostrożnie odsunął dłoń na mój policzek.
Delikatnie potarł go kciukiem a po moim kręgosłupie przeszły dreszcze.
Potem przejechał nim po moich ustach powodując, że nieświadomie je uchyliłam.
Jego wzrok powędrował do nich a ja niczego nie pragnęłam bardziej od jego pocałunku.
Co we mnie wstąpiło?!
Harry objął mnie w pasie przysuwając bliżej całując mnie tak delikatnie, że niemal się rozpuściłam.
Moja podświadomość mówiła, że znowu będę tego żałować ale przestałam jej słuchać gdy jego język  dotknął mojej dolnej wargi.
Westchnęłam i rozchyliłam usta na jego posiadanie.
Czułam, że Harry uśmiechnął się przez pocałunek.
Śmieje się ze mnie?
Nie umiem się całować?
Zaczęłam panikować.
Harry chyba poczuł, że jest coś nie tak bo przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie pogłębiając pocałunek przez który traciłam zdrowe zmysły. 
Poprawka. Straciłam zdrowe zmysły.
Nie wiedziałam, że się przesuwamy dopóki moje nogi nie dotknęły łóżka.
Stanęłam w miejscu ale Harry ciągle napierał na mnie swoim ciałem aż w końcu poddałam się i upadłam na łóżko razem z nim.
Harry nie przestawał mnie całować gdy ja zdałam sobie sprawę, że jestem w samej bieliźnie.
Spokojnie Veronica. To tylko Harry.
Uspokoiłam się na tą myśl.
Tak. To tylko Harry, który teraz przeszedł z pocałunkami na mój policzek, linie szczęki i szyję.
Mój puls przyspieszył.
Było takie miejsce na mojej szyi tuż pod lewym uchem gdzie gdy pocałował jęknęłam. Harry zaczął mocno ssać to miejsce a ja prawie zwariowałam z nadmiernej przyjemności.
-Ha arry -Jęknęłam. To co robimy jest złe. Nie powinnam do tego dopuścić. - To jest złe.
Harry przerwał swoją czynność i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Nigdy nie było lepsze. - Mruknął i po raz kolejny mnie pocałował.
Zszedł pocałunkami do szyi, obojczyka zostawiając gdzie niegdzie malinki. Gdy dotarł do brzucha zaczął lizać mój pępek. To sprawiało że jakiś dziwny prąd przeszedł prosto do mojej kobiecości.
- Och !
Wplątałam palce w jego włosy i zacisnęłam je mocno w pięści ciągnąc go.
Harry jęknął i przestał prostując się. Spojrzał na mnie swoimi świecącymi oczami. Miał uchylone, różowe i trochę opuchnięte od całowania usta. Jego kolczyki migotały w padającym do pokoju słońcu. Włosy miał poplątane i sterczące we wszystkie strony. Nigdy nie wyglądał piękniej.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo chce cie pieprzyć.- Mruknął niskim, zachrypniętym głosem przez który zadrżałam.
Przegryzłam wargę co zwróciło uwagę Harry;ego. Jego oczy minimalnie pociemniały.
Ściągnął koszulkę rzucając ją gdzieś za siebie po czym podciągnął się na łokciach i wpił się w moje usta. Delikatnie ssał moją dolną wargę a ja westchnęłam.
Już wiedziałam dlaczego ludzie tak lubią się całować. To wspaniałe uczucie. Mogłabym to robić cały czas... Z Harrym.
- Zrobię ci dobrze, okej?
Oblałam się rumieńcem ale pokiwałam lekko głową.
Uśmiechnął się tak  pięknie, że gdyby nie słońce wpadające do pokoju to na pewno jego uśmiech rozjaśnił go tak samo mocno.
Znów mnie pocałował.
Ręką rozsunął moje nogi i włożył rękę w moje majtki.
Cała się spięłam ale gdy zaczął wykonywać małe kułeczka na mojej łechtaczce, jęknęłam w jego usta i odchyliłam głowę do tyłu.
Harry składał delikatne pocałunki na mojej szyi doprowadzając mnie palcem do obłędu.
Dyszałam i jęczałam jego imię w kółko jak jakąś mantrę.
- No dalej, mała. - Mruknął przejeżdżając nosem po moim policzku. - Dojdź dla mnie.
I to zadziałało. Zostałam popchnięta ku szczytowi.
- O Boże ! - Krzyknęłam gdy orgazm obezwładnił moje ciało.
Harry cmoknął mnie w usta wyciągając ręke a ja zamknęłam usta relaksując się.
Moja kobiecość nadal przyjemnie pulsowała.
Poczułam delikatny dotyk na policzku, przez który otworzyłam leniwie powieki patrząc prosto w zielone tęczówki Harry'ego. Błyszczały w nich nieznane mi dotąd iskierki.
- Jesteś taka piękna. - Wychrypiał i cmoknął mnie w usta.
Jak piorun z jasnego nieba dotarło do mnie to co się przed chwila stało.
Momentalnie oblałam się krwistoczerwonym rumieńcem.
Zakryłam twarz dłońmi na co Harry zachichotał.
Czy Harry naprawdę przed chwilą doprowadził mnie do orgazmu czy to tylko głupi sen?
Wziął moje dłonie z twarzy i pocałował obie po wewnętrznej stronie po czym splątał nasze palce i przytrzymał moje ręce po obu stronach mojej głowy.
Uśmiechał się tak szeroko, że pokazały sie jego oba dołeczki a oczy błyszczały niczym szmaragdy.
- Nie możesz się rumienić po tym co przed chwilą się stało.
Mrugnęłam nie odzywając się.
- Oj mała... - Zacmokał.- Doprowadziłem cię właśnie do twojego pierwszego orgazmu, nie musisz się wstydzić.
O ile było to możliwe jeszcze bardziej się zarumieniłam. Moja twarz wręcz płonęła.
O matko!
Chciałam znowu zakryć się rękami ale było to niemożliwe. Fuknęłam pod nosem.
Harry znowu cicho zachichotał i cmoknął mnie w czubek nosa.
To chyba była najsłodsza rzecz na świecie.
- Veronica ?! - Usłyszałam wołanie babci i kroki na schodach.
Moje serce prawie wyjebało w kosmos.
Zaraz będę martwa.







___________________________________


Okej. Nie umiem za bardzo opisywać scen +18 no ale trudno.
Jeśli wam się nie spodoba więcej takich nie napisze.
Co sądzicie o rozdziale ?
Druga sprawa : DZIĘKUJĘ ZA TE 4231 WEJŚĆ dotychczasowe komentarze ! <3
Chciałabym was poprosić aby KAŻDY kto przeczyta rozdział zostawił w komentarzu swoją propozycję nazwy shippu Harry'ego i Roni.
Myślę o tym od jakiegoś czasu i nie mogę nic dobrego wymyślić.
No i informuję, że pojawiła się nowa zakładka "Wasze pomysły".
Mam ogromną nadzieję, że zajrzycie tam i troche mi pomożecie ;)





sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 19

Pamięta?
Nie, to niemożliwe. Po co niby miałby pamiętać o czymś takim?
To pewnie tylko przypadek, prawda ?
Harry spojrzał na latające nad nami jaskółki myśląc nad czymś. (...) 
- Też sobie zrobię kiedyś tatuaż, żeby przypominał mi, że ty jesteś moją jaskółką.
Nie. To po prostu niemożliwe.
- Podoba ci się to co widzisz? - Spytał Harry.
Niby skąd wie, że na niego patrzę skoro ma zamknięte oczy ?!
Okej, nie ważne.
- Ładny tatuaż. - Powiedziałam bez zastanowienia.
O nie.
- Który? - Zachichotał.
No tak.
Ma ich pełno.
- Jaskółki. - Odchrząknęłam.
Harry poruszył się nerwowo.
- Dzięki. - Mruknął cicho.
Jego policzki lekko poróżowiały.
- Co oznacza ?
- Nic. Po prostu fajnie wygląda. - Wzruszył ramionami.
Przez kolejne minuty gapiłam się na ten piękny tatuaż.
W głowie miałam cały czas słowa
"Jesteś moją jaskółką..."
 Ale przecież wyraźnie powiedział, że ten tatuaż nic nie znaczy, prawda?
Po co miałby kłamać a co dopiero pamiętać co mówił gdy był małym chłopcem?
- Mogłabyś posmarować mnie tym swoim kremem ? - Spytał Harry.
Uśmiechnęłam się szeroko.
O tak !
- Jasne.
Harry z cichym jękiem odwrócił się na brzuch i położył ręce pod brodę.
Teraz było dokładnie widać jego mięśnie.
Zadrżałam i się zarumieniłam.
Dobrze że nie widzi jak na mnie działa.
Wzięłam do ręki tubkę z kremem i nalałam go na dłoń.
Dotknęłam go wskazującym palcem drugiej dłoni i dotknęłam przypadkowe miejsce na plecach Harry'ego pozostawiając tam małą białą kropeczkę kremu.
Uśmiechnęłam się przegryzając wargę.
Znowu zanurzyłam palec w kremie i zostawiłam ślad na plecach Harry'ego.
Powtarzałam tą czynność kilka razy aż powstała z tego wielka uśmiechnięta buźka z wysuniętym językiem.
Zachichotałam na ten widok, wyciągnęłam telefon i zrobiłam zdjęcie swojego dzieła .
Plecy Harry'ego lekko zadrżały i wiedziałam, że się śmieje.
W końcu położyłam moje obie małe dłonie na jego umięśnionych plecach powodując że sie spiął.
- Zrelaksuj się - Zaświergotałam naśladując go.
Tak zrobił.
Wsmarowywałam krem w jego ramiona, kark, łopatki i niżej wzdłuż kręgosłupa.
Harry mruknął a ja zadrżałam.
To był taki seksowny dźwięk...
Chciałam go usłyszeć jeszcze raz.
Gdy skończyłam i zabrałam ręce Harry odwrócił sie na plecy.
Chciałam schować krem ale Harry odchrząknął.
- Co ?
- Smaruj. - Powiedział uśmiechając się przebiegle.
Drżącymi rękami otworzyłam krem i nalałam go na dłoń.
Zaczęłam delikatnie go wsmarowywać zaczynając od ramion schodząc niżej do obojczyka, torsu...
Te jaskółki nie dawały mi spokoju.
Przejechałam dłońmi po jego klatce piersiowej gdy nagle Harry jęknął.
Otworzyłam szeroko oczy nie wiedząc co takiego zrobiłam.
- Nie przestawaj. - Powiedział stanowczo Harry.
Znowu zaczęłam go masować gdy nagle zauważyłam małą, błyszcząca kuleczke w jego prawym sutku.
- Czy... czy to... ko... kolczyk ? - Spytałam.
Harry się uśmiechnął i skinął głową.
Dlaczego ma przebity sutek do cholery ?!
- Potrafi zdziałać cuda. - Mruknął jakby czytał mi w myślach.
Nie wątpię.
Z ciekawości i niby przypadkowo zahaczyłam kciukiem jego kolczyk.
Harry otworzył usta łapiąc gwałtowny oddech.
Powtórzyłaml ruch kilka razy aż warknął i podniósł mnie łapiąc za kark i pchając na bok tak, że po sekundzie byłam przygnieciona jego ciałem.
Zachłannie i niemal dziko wpił się w moje usta. Dopiero po dobrej minucie dotarło do mnie co się właściwie dzieje.
Jęknęłam gdy przegryzł moją dolną wargę.
Nieświadomie uchyliłam usta zapraszając go do środka.
Harry nie czekał długo bo chwile potem poczułam jego ciepły język oplatający mój.
Matko boska!
Starałam się odwzajemnić jego pocałunek z równie wielką siłą co on ale totalnie mnie zdominował.
Jego dłoń zaczęła błądzić po moim ciele. Przejechała po brzuchu i zatrzymała sie na piersi. W mojej głowie od razu zapaliła się czerwona lampka ale zniknęła gdy jego kciuk potarł mój sutek, który pod jego dotykiem stwardniał.
Jęknęłam wyginając plecy w łuk i wypychając piersi w jego posiadanie.
To jest złe. To jest złe.
Ah, pieprzyc to.
Wplątałam ręce w jego włosy a on jęknął i przeszedł z pocałunkami do mojej szyi.
O, mój Boże.
Delikatnie skubał ją zębami i ssał aby po chwili dmuchnąć w to miejsce chłodnym powietrzem.
Jego ciepłe usta całujące moją szyję i dłoń masująca moją pierś.
Temperatura mojego ciała wzrosła chyba do 1000 stopni. Wręcz płonęłam.
Nagle przestał a jego ciężar zniknął z mojego ciała.
Zdziwiona tworzyłam oczy i zauważyłam ze Harry leży niedaleko mnie na brzuchu przeglądając coś w swoim telefonie.
Zmarszczyłam brwi zdezorientowana i zła jednocześnie.
Co jest do cholery ?!
I wtedy zauważyłam idących w naszą stronę Suz, Aggie, Zayna i Reb.
Och.
Zakłopotana wstałam wzięłam swoją bluzkę i zakładając ją odeszłam.
Nie mogłam teraz tam zostać i udawać, że wszystko jest okej skoro nie było.
Jak mogłam w ogóle do tego dopuścić?
Warknęłam i pomasowałam skronie.
Już drugi raz pozwoliłam na to by Harry... zbliżył się do mnie.
Ale dlaczego tak nagle przestał.
Wstydzi się?
Kto by się nie wstydził...
Szłam po ciepłym piasku wzdłuż plaży patrząc na morze.
Przypomniała mi się historyjka którą dziadek opowiadał mi i Harry'emu gdy byliśmy mali i przychodziliśmy na plażę.

Gdy dziewczynka i chłopiec wybiegli z samochodu, plaża była szczęśliwa. 
Szczęśliwa, że czuje dotyk ich stóp. 
Że kopią w niej dołki plastikowymi łopatkami i że wiatr unosi papierki, które na niej zostawili.
Jednocześnie wiedziała, że dłużej tak nie będzie. 
Koniec beztroskiej zabawy.
Płatki śniegu wyznaczają początek długiej zimy.
Plaża kochała chłopca i dziewczynkę.
Wiedziała też, że to ich ostatnie spotkanie.
Wszystko się zmieni.
Nie wiedziała tylko czy na lepszy czy gorsze...

Chyba dopiero teraz zrozumiałam jej sens.
Tak bardzo brakuje mi dziadka. On na pewno wiedziałby co mam zrobić.
Gdy około dwóch godzin później wróciłam wszyscy już byli ubrani i spakowani.
Od razu podbiegła do mnie Suzanne.
- Veronica! Gdzieś ty była? Szukaliśmy cię!
- Nie ważne. - Mruknęłam pod nosem mijając zmartwioną blondynkę.
Nie spojrzałam nawet na Harry'ego. Byłam zbyt upokorzona i złą jednocześnie.
W ekspresowym tempie się ubrałam, zabrałam swoje rzeczy i poszłam razem z Suz do samochodu Harry'ego. Chciał spakować moją torbę ale zignorowałam to i sama włożyłam ją do bagażnika.
Potem usiadłam obok Suz z tyłu robiąc tym samym miejsce Vicki z przodu.
Suzanne jak na razie o nic nie pytała co było mi na rękę.
Nie chciałam jej tłumaczyć się co dokładnie się stało.
To moja sprawa. Nikomu nic do tego.
Założyłam okulary i wkładając słuchawki do uszu włączyłam przypadkową piosenkę.
Oparłam się wygodnie o siedzenie i przypadkowo spojrzałam w lusterko tylko po to aby zobaczyć Harry'ego zerkającego co jakiś czas w moją stronę.
Zatrzymaliśmy się pod domem Vicki a gdy wysiadła ruszyliśmy dalej.
W samochodzie od razu zrobiło się ciszej.
Mimo głośnej muzyki w słuchawkach cały czas słyszałam jej wkurzające klekotanie.
Potem zatrzymaliśmy się pod domem Suz a gdy wysiadła ja poczułam się naprawdę spanikowana.
Byłam z Harrym sama.
Poprawiłam słuchawki i patrzyłam w krajobraz za oknem totalnie ignorując Harry'ego.
Gdy zatrzymaliśmy się pod jego domem wysiadłam z samochodu i już chciałam otworzyć bagażnik gdy moja ręką spotkała się z jego.
Po mojej dłoni przeszedł rozkoszny prąd.
A gdy delikatnie potarł kciukiem moje kostki dostałam gęsiej skórki.
Nie nie nie !
Żadnego kontaktu !
Wyszarpnęłam dłoń i otworzyłam bagażnik nachylając się i biorąc swoją torbę.
Zignorowałam jego westchnięcie i chciałam odejść ale stanął mi na drodze.



___________________________________

Przepraszam, że tak długo ale miałam problemy z internetem :/
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Nawet nie wiecie jak mi było miło <3
Co do tego rozdziału... szczerze mówiąc nie jestem zadowolona ale nie mam innego pomysłu ;c
Jednak mam  nadzieję, że wam się spodoba.
Czekam na wasze opinie :)