środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 2

Mama od kilku tygodni nie robiła nic oprócz płakania.
Leżała w swoim łóżku pod ciepłym kocem otoczona dziesiątkami zużytych chusteczek.
Było mi jej żal.
Chciałam zabrać chociaż połowę tego bólu, który teraz odczuwała.
 A tata ?
Zdradził ją.
Okłamał.
I nawet nie próbował walczyć.
O nią. O mnie O nas.
Po prostu odszedł.
Odszedł do innej kobiety.
W szkole inne dzieci co chwilę pytały mnie "Dlaczego twój tatuś chodzi z inną panią i co chwilę przytulają się i całują?"
To nie jest mój tatuś.
Tak naprawdę nigdy nie odczułam, że go mam.
Zawsze tylko wyjeżdżał "do pracy". 
Tyle mi naobiecywał.
Nowy dom.
Pies.
Jedna, wielka, szczęśliwa rodzina.
A czym się to skończyło ?
Tym, że nadal mieszkamy razem z dziadkami i mama ma depresję.
Babcia mówi, że przejdzie jej to.
Oby miała rację.
 Dziadek od kilku dni ciągle kaszle.
O niego też się martwię.
Nie lubię gdy ktoś jest chory.
Babcia ciągle namawia go, żeby pojechali do lekarza ale on uparcie mówi, że nie ma takiej potrzeby.
Dokończyłam obiad po czym założyłam
buty i wyszłam z domu.
Miałam tego wszystkiego dość.
Ciągłe kłótnie, krzyki, płacz.
Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić.
Chcę, naprawdę chce pomóc. 
Ale jak mam pomóc kiedy nikt nie chce mi niczego powiedzieć.
Jestem już duża !
Mam przecież osiem lat !

Stanęłam pod domem Harry'ego i zapukałam delikatnie w drzwi.
Po chwili otworzyła mi Annie - mama Harry'ego.
- Dzień dobry. Jest Harry ? - Spytałam z uśmiechem.
- Jest u siebie. Wejdź. - Powiedziała z szerokim uśmiechem wpuszczając mnie do środka.

Zdjęłam buty i szybko pobiegłam do góry. Potem po cichu skradłam się do pokoju Harry'ego. Drzwi były uchylone. Zajrzałam przez cienką szczelinę i zobaczyłam, że Harry siedzi na łóżku tyłem do mnie.

Idealnie.
Uśmiechnęłam się łobuzersko i najciszej jak potrafiłam otworzyłam drzwi i zakradłam się do niego. Już miałam go połaskotać gdy zobaczyłam na jego kolanach gazetę z gołymi paniami. 
Moje oczy podwoiły swoje rozmiary.
- Harry ! - Krzyknęłam oburzona na co on przestraszony podskoczył i spadł z łóżka.
 Wyrwałam mu z rąk gazetę i wyrzuciłam do kosza
- Nie możesz tego oglądać !
Harry wstał otrzepując z siebie niewidzialny kurz. Na jego policzki wstąpił rumieniec ale po chwili zmrużył oczy i zacisnął usta w cienką linie.
No jasne, jeszcze bądź na mnie zły.
- Czemu nie ? - warknął.
- No bo... No bo... Bo to obrzydliwe. - Zmarszczyłam nos w niesmaku.
- Wcale nie.
- Wcale tak.
- Ty też tak wyglądasz.
- Nie prawda !
- Ale będziesz. -Uśmiechnął się zwycięsko.
- Ugh. - Warknęłam krzyżując ręce.
Patrzyliśmy tak na siebie dopóki nie przerwało nam pukanie do drzwi. Oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę i zobaczyliśmy uśmiechniętą twarz Annie.
- Przyniosłam wam ciasteczka i sok. -Powiedziała kładąc tacę z przekąskami na biurku.
- Idziemy na dwór - poinformował Harry.


*


- No dalej, nie bój się. To nic trudnego. - Powiedział Harry, siedzący na drzewie.

Łatwo ci mówić.

Przełknęłam głośno ślinę, chwyciłam jedną gałązkę podciągając się do góry. Powtórzyłam ruch kilka razy aż jedna gałązka nie pękła pod moją nogą.

Pisnęłam głośno trzymając się gałęzi jak najmocniej umiałam.

- Harry! - Krzyknęłam przerażona i nie musiałam długo czekać bo po chwili Harry pojawił się przy mnie. 

Chwycił mnie za ręce i podciągnął do siebie.
Odetchnęłam z ulgą i przytuliłam go mocno.
Nawet nie chciałam wiedzieć jak stąd zejdziemy.


***

Now I've had the time of my life
No I never felt like this before... - Zaśpiewałam cicho układając poduszki na łóżku.

Znałam ją z jakiegoś filmu, który raz czy dwa oglądała mama.
Śpiewałam ją przed snem albo gdy byłam po prostu smutna.

Now I've had the time of my life
No I never felt like this before
Yes I swear it's the true
And I owe it all to you
'Cause I've had the time of my life
And I owe it all to you

- Ładnie śpiewasz - usłyszałam za sobą głoś Harry' ego.
Podskoczyłam przestraszona i odwróciłam się w jego kierunku. Stał przy drzwiach i uśmiechał się delikatnie.
Czasami mam go dosyć.


*


- Dziadku! Dziadku! - wołałam zbiegając po schodach. Wbiegłam do salonu starając  się  znaleźć dziadka.
- Veronica! - Babcia chwyciła mnie za ramiona i odwróciła w swoim kierunku. - co się stało?
- Musze porozmawiać z dziadkiem - wysapałam.
- Jeszcze nie wrócił z pracy. Czy coś się stało?
- Tak . Krwawię. - Wymamrotałam krzywiąc się lekko.

Babcia zlustrowała mnie wzrokiem od góry do dołu ale najwidoczniej nic nie zauważyła.
Po chwili zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Wyglądała jakby sobie o czymś przypomniała.
- Czy to się stało w łazience ?- spytała.
Pokiwałam twierdząco głową. Skąd wiedziała ?
- Chodź. Porozmawiamy do góry - powiedziała chwytając moją rękę i ciągnąć w kierunku schodów.

*

- Czyli to normalne ?- Spytałam niepewnie.
- Tak. Każda kobieta tak ma.
- Dlaczego chłopcom nic się nie dzieje ?

Babcia zaśmiała się delikatnie

- Tak już po prostu jest.
- To nie fair. - wymamrotałam pod nosem.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i szybko zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi za którymi stał uśmiechnięty Harry.

- Cześć Ron . Wyjdziesz ?

Skrzyżowałam ręce i oparłam się o framugę drzwi. 

- Nie wiem. A co ?
- Pojedziemy nad jezioro popływać. Jest tak gorąco. - Jęknął.

Moje oczy powiększyły swoje rozmiary. 
Co ?! Nie ! Tylko nie jezioro !
- Nie ! - krzyknęłam popychając go mocno przez co upadł. - Wynoś się... I nie wracaj w ciągu najbliższych pięciu do siedmiu dni!- Krzyknęłam zanim zamknęłam drzwi. 

Po chwili drzwi sie otworzyły a do domu wszedł dziadek.

- Coś się stało? - Spytał zapewne widząc moja minę .
- Po prostu Harry mnie zdenerwował - wymamrotałam siadając na schodach.

Dziadek zachichotał po czym ukucnął przede mną.
- Pamiętaj księżniczko... łobuz
 kocha bardziej.

*

Oglądałam telewizje gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wyłączyłam telewizor i pobiegłam na korytarz. Zdziwił mnie widok płaczącej babci i mamy . Dziadek z pustym wyrazem twarzy udał sie do salonu.
-Co się stało? - Spytałam cichutko.

Mama spojrzała na mnie po czym wypuszczając drżący oddech ukucnęła przede mną.
- Dziadek jest chory- powiedziała a jej głos załamał się.
- To trzeba kupić lekarstwa. Zaraz zrobię mu gorącej herbatki i poczuje sie lepiej. - powiedziałam po czym odwróciłam się z zamiarem zrealizowania swoich celów.
- Nie .- zatrzymała mnie- Dziadek jest bardzo chory. Tak bardzo, że nie da sie go wyleczyć... - Spojrzałam na nią szeroko otwartymi oczami - dziadek ma raka - powiedziała a mój świat sie zatrzymał.

______________________________________


Hej wszystkim ! xD
Tak właściwie ile was jest?
Jeśli czytasz, proszę zostaw komentarz. Chcę zobaczyć ile was jest.
Wiem, że na razie N U D A ale obiecuję, że akcja się rozwinie :)
Czekam na wasze opinie.
Chociaż jeden komentarz.
Nawet nie wiecie jaka ta motywacja.







2 komentarze:

  1. No ja jestem! I czekam z niecierpliwością na nowy! Wybacz mi długość tego komentarza, ale nie mam siły sklecić czegoś bardziej sensownego x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś genialna uwielbiam czytać twoje blogi x Jesteś niesamowita czyta się to jednym tchem boskie. Czekam na więcej. Najlepsza scenka jak Harry oglądał playboya i wtedy ona wchodzi

    OdpowiedzUsuń