piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 11

Ogarnęło mnie nagłe uczucie paniki. Byłam zestresowana i totalnie nie przygotowana na spotkanie z Harrym.
Tyle razy wyobrażałam sobie nasze spotkanie. Miałam wszystko idealnie zaplanowane ale teraz, gdy lada chwila mam go spotkać to w mojej głowie panuje pustka.
Ciekawe co powie i jak się zachowa gdy mnie zobaczy.
Bałam się spotkania z nim.
- Cześć wszystkim. - Usłyszałam za sobą niski, lekko zachrypnięty i już dobrze znany mi głos.
Zirytowana przewróciłam oczami.
Nie... Tylko nie on.
- Harry! - Krzyknęła radośnie Suz.
Zmieszana zmarszczyłam brwi.
Harry?!
Z przyspieszonym biciem serca odwróciłam się w kierunku chłopaka.
Ubrany był w czarne rurki, biały t-shirt z wycięciem w serek i tego samego koloru znoszone converse.
Jego kręcone włosy były jak zwykle w nieładzie.
To... to jest Harry?
Mój Harry?
Czy to się naprawdę dzieje?
Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu marszcząc przy tym brwi.
Był tak samo zdziwiony jak ja.
Po chwili jednak marszczka miedzy jego brwiami pogłębiła sie pokazując jego zirytowanie.
- Co ta mała suka tu robi? - Warknął a jego kolczyk w dolnej wardze zamigotał w słońcu.
Nie wiedzieć czemu jego słowa zabolały mnie.
Przecież to ten sam arogancki i pewny siebie dupek, który mi groził i którego zdążyłam znienawidzić.
Nie. Teraz sprawy wyglądają inaczej.
To przecież Harry.
Suzanne przenosiła wzrok ze mnie na Harry'ego i z Harry'ego na mnie wyraźnie zmieszana.
- Spotkaliście się już? - Spytała zdziwiona.
I żeby to raz...
- Tak. - Powiedziałam nie spuszczając wzroku z chłopaka.
Te oczy. Zielone jak trawa na której bawią się szczęśliwe dzieci...
Jak ja mogłam być taka głupia i nie zwrócić na nie uwagi?
Harry prychnął pod nosem.
- Co ci się stało? - Spytała Harry'ego - Myślałam, że cieszysz się, że wróciła...
Tym razem to chłopak był zmieszany.
Spojrzał na nią z miną "Co ty pieprzysz?!"
- O co ci do kurwy nędzy chodzi?! - Spytał podnosząc głos.
- To Veronica. Wróciła, Harry. - Powiedziała łagodnie.
Przyglądałam się reakcji Harry'ego.
Jego twarz pokazywała chyba wszystkie możliwe uczucia.
Napocząkku był rozbawiony, potem zamyślony, wkurzony, znowu zamyślony, zdziwiony i przerażony.
Szybko pokonał dzielącą nas odległość.
Wzdrygnęłam się gdy podniósł rękę.
Uderzy mnie?
Chłopak chyba tego nie zauważył, a jeśli nawet to potrafił bardzo dobrze to ukryć.
Wyszarpnął łańcuszek z pod mojej bluzki i przyjrzał się zawieszce.
Serce, o ile to możliwe zabiło mi jeszcze szybciej.
Jego obecność... Jest tutaj.  Jest przy mnie.
Po chwili spojrzał mi prosto w oczy. Nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych zielonych tęczówek. Tylko one się nie zmieniły.
- To naprawdę ty. - Powiedział ale bardziej do siebie.
Tak Harry, to ja. Jestem tu. Obiecałam, że wrócę. - Miałam ochotę powiedzieć ale moje gardło było tak ścisnętę, że nie dałabym rady nic powiedzieć.
Boże, tak bardzo chciałam go prztulić.
Chwile potem zdarzyło się coś czego nigdy się nie spodziewałam.
Harry odwrócił się i odszedł bez słowa .
Spojrzałam pytającąo na Suz ale ona tylko posłała mi spojrzenie pełne współczucia.
To wszystko sie stało?
Czy to tylko kolejny głupi sen?
Co mam zrobić? Biec za nim? Tyle pytań a żadnej odpowiedzi.
- Musze iść.
- Odprowadze cię. - Powiedziala Suzanne.
- Nie, dzięk. To naprawdę miło z twojej strony ale nie musisz sobie robić kłopotu.
- Idę i koniec dyskusji.
Jak zwykle uparta...
Tak wiec w ciszy poszłyśmy w stronę mojego domu.
Spodziewałam sie wielu rzeczy. Uścisku, rozmowy a nawet 'liścia' w  twarz ale na pewno nie tego.
- Nie bądź zła na niego... - Powiedziała cicho Suz.
- Nie jestem na niego zła. Jestem po prostu zdezorientowana.
- Ja także sie tego nie spodziewałam. Powinnaś wiedzieć, że on nie jest już tą samą osobą i nie wiem czy kiedykolwiek będzie.
- Zdaje sobie z tego sprawę.
Przez resztę drogi panowała miedzy nami cisza.
- Jutro jest impreza u mnie, wpadniesz?
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Oj daj spokój. Jeśli chodzi ci o Hazze to przecież musicie zacząć normalnie ze sobą rozmawiać.
Ma rację. Prędzej czy później będę musiała z nim porozmawiać.
- Zobaczę. - Powiedzialam uśmiechając sie lekko.
Po wymianie numerami telefonów, pożegnałyśmy sie po czym weszłam do domu.
Był już wieczór dlatego od razu poszłam do swojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i przykrylłam dłońmi twarz.
Miałam w głowie mętlik.
W życiu nie pomyślałabym, że ten bezczelny i arogancki dupek na którego kilka razy wpadlam i którego zdążyłam znienawidzić i Harry - chłopiec którego nigdy nie przestałam kochać to ta sama osoba.
Zatłoczona myślami nawet nie wiem kiedy zasnęłam.




_______________________________


uuuu... dzieje sie, co nie ? xD
Co sądzicie o zachowaniu Harry'ego ?
Co zrobi Veronica?
Czekam na komentarze ! ;)

1 komentarz:

  1. Kurcze, nie zgadlam! Nie rozumiem Harrego! Zachowuje sie jak dupek za przeproszeniem...
    Swietny!<3

    OdpowiedzUsuń