czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 10

Tak jak przypuszczałam poszliśmy do skate parku.
Przełknęłam ślinę widząc grupkę wytatuowanych, palących i śmiejących się z byle powodu ludzi.
W pewnej sekundzie miałam ochotę odwrócić się i z krzykiem wrócić do domu, ale nie. Nie jestem tchórzem.
Wlepiłam na twarz najmilszy uśmiech na jaki było mnie w tej chwili stać i trzymając się blisko Matta podeszłam bliżej grupki.
- Siema ludzie ! - Krzyknął  tym samym sprawiając, że wszyscy spojrzeli prosto na nas.
Cholera
Zmierzyli Matta i wszyscy sie z nim przywitali. Chłopacy dziwnymi podawaniem dłoni które tyko oni rozumieli a z dziewczynami buziakiem w policzek.
Zaczęłam wiercić dziurę w piasku ze zdenerwowania.
- A to kto? -Spytała blondynka z ślicznymi czekoladowymi oczami i przyjaznym uśmiechem na twarzy.
Od razu ją polubiłam.
Matt westchnął głośno, siadając miedzy nią a jednym chłopakiem w długich włosach, błękitnych oczach  i kolczykiem w dolnej wardze, który na małym palcu kręcił piłkę od  koszykówki .
- To Suz... - Wskazał na blondynkę. - Chris, Vicki, Mike, Zayn, Liam, Reb, Louis, Jess, Niall, Aggie, Jo, Alie i Chris.
O kurwa. To oni?!
Ledwie poznałam swoich starych przyjaciół.
- A to Veronica - Przedstawił mnie.
Suzanne uchyliła buzie ze zdziwienia.
- Veronica ?! Twoja młodsza siostra Veronica ?- Spytała wstając. Szybko podeszła do mnie i nim się obejrzałam byłam w jej objęciach.
- Myśleliśmy, że już nigdy się nie spotkamy. - Oderwała się ode mnie i zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu po czym szeroko się uśmiechnęła.
- Jezu, ale zrobiła się z ciebie laska ! - Krzyknęła a ja zamrugałam zaskoczona. - Boże! i powiedz mi jak ty to zrobiłaś, że tyle schudłaś?
Zagryzłam wargę przypominając sobie dni w szkole, w których byłam wyśmiewana i spychana na bok z powodu mojej wagi. 
Dlatego przestałam jeść.
Nie jadłam przez kilka tygodni. Aż do czasu gdy moja mama zaczęła zauważać.
Zapisała mnie do psychologa mówiąc, że jestem popierdolona i że zapłacę za to, że musiała się zwolnić z pracy.
Ale to nic...
Najgorzej było jak zobaczyła ślady po cięciu.
Wybuchła. Inaczej tego nie mogę nazwać.
Zaczęła mnie bić i krzyczeć, że jestem nienormalna , że jestem chora , że jak chce się zabić to powinnam to zrobić raz a porządnie a nie popisywać się. Płakałam. Tak bardzo płakałam.
Potem wyszła a ja naprawdę miałam ochotę to zrobić. Zabić się...
Czułam się jak śmieć. Jak problem.
Jak wróciła z pracy rozebrała mnie siłą do naga i sprawdzała czy się więcej nie ciełam. Na szczeście nie zauważyła. Tylko te świeże na udach...
Wiecie o co najpierw spytała ? Czy mi się nudzi... Rozumiecie?
W tamtym momencie byłam prawie pewna, że usłyszała jak moje serce zostało rozerwane na kawałki.
Powodem była ona. Ona i Thomas. Miałam dosyć.
W szkole wyśmiewali się ze mnie, w domu traktowali mnie gorzej niż śmiecia, nie miałam przyjaciół, nikogo. Nikogo z kim mogłabym porozmawiać.
Dzięki żyletce zapominałam. Tylko na chwile ale jednak.
Gdy powiedziałam jej prawdę, że przez nich, zaczęła się śmiać a po chwili poczułam mocne uderzenie w lewy policzek.
Nawet nie wiem kiedy zniknęła w innym pokoju. Czułam, że to koniec. Koniec mnie.
Byłam gotowa zabić się czym kolwiek co wpadnie mi w ręce . Nawet własnymi, gołymi rękami.
Po chwili wróciła. W ręku trzymała pas. Gruby, skórzany pas, który kiedyś Thomas miał w wojsku.
Łzy leciały mi po policzkach ale nie płakałam. Po prostu pękłam. Nie miałam siły uciekać a tym bardziej się bronić.
Zaczęła mnie bić.
Biła tak mocno. Wszędzie. Po nogach, rękach, brzuchu, twarzy, a szczególnie na moich jeszcze nie zagojonych ranach.
Krzyczała dużo " I co podoba ci się ból?! Będziesz się jeszcze chlastać?! Jesteś popierdolona! Wybije ci to wszystko z głowy! " Tak bardzo bolało. Ale szczerze mówiąc jej słowa bolały bardziej niż uderzenia.
Nie wiem ile to wszystko trwało. Dziesięć minut? Dwie godziny? Dla mnie wieczność...
Byłam tak zbita ze nie mogłam ruszyć żadnym kawałkiem mojego ciała.
Czułam się bez życia. Dosłownie...
W powietrzu unosił się zapach mojej własnej krwi.
Pozostawiając mnie w końcu powiedziała tylko, że w salonie są rzeczy które mam do jutra wyprasować.
- Veronica !
Zamrugałam kilkakrotnie i spojrzałam na zmartwioną twarz Suz.
- Płaczesz. - Powiedziała z troską wymalowaną na twarzy.
Co ?
Przyłożyłam dłonie do policzków i rzeczywiście były mokre od łez. Wytarłam je szybko i uśmiechnęłam się delikatnie.
- To przez to, że się stęskniłam. - Skłamałam
- Awww - wydymała wargi i przytuliła mnie.
- Poczekaj aż zobaczysz Harry'ego. Powinien być tu za chwilkę. - Powiedziała a moje serce przez chwile zapomniało jak bić.
Harry?
O kurwa !



_________________________________


Przepraszam, że taki krótki. 
Jak myślicie jak będzie wyglądało spotkanie Harry'ego i Veronici ?
Czekam na wasze komentarze ! :)

3 komentarze:

  1. Sjdhajd! Jak czytalam ten rozdzial to mialam lzy w oczach, bo sobie to wszystko wyobrazilam! Sliczny rozdzial!<3
    Zycze weny^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jezeli chodzi o ich spotkanie to mysle ze veronica bedzie w szoku a harry prychnie i pozniej cos sie stanie ze zostana sami i harry powie ze soe zmienila i beda rozmawoac a na koncu harry ja ppcaluje
      Ale to tylko moja skromna wyobraznia:D

      Usuń
  2. next, next, next! chcę wiedzieć jak ją potraktuje, kiedy się zorientuje, że laska, którą pomiata to jego przyszła "żona" ; >

    OdpowiedzUsuń