sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 14

- Muszę już iść. - Powiedziałam cicho siedzącej obok mnie Suz.
- Wszystko w porządku? - Spytała zmartwiona.
- Nie najlepiej się czuję. - Skłamałam. Tak na prawdę nie miałam ochoty być dłużej w towarzystwie Herry'ego. Chwyciłam szpilki, założyłam je i odeszłam.
- Może cię odprowadzić?! - Spytała gdy byłam już przy drzwiach. Wszyscy spojrzeli na mnie sprawiając, że się zarumieniłam.
Nie patrzcie na mnie! Nie lubię być w centrum uwagi.
- Nie dzięki. Poradzę sobie. Cześć wszystkim. - Pożegnałam się i chciałam wyjść ale czyjś głos mnie zatrzymał.
- Odprowadzę ją. I tak miałem już iść do domu. - Powiedział Harry wstając.
Mina Suz była bezcenna z kolei ja byłam tak przerażona, że myślałam, że zemdleje.
Zostań ! Nie idź ! - Miałam ochotę krzyczeć. Ale czy na pewno tego chciałam ?
Wiedziałam, że kiedyś w końcu zostaniemy sami ale nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko.
Podczas drogi schodami na dół modliłam się żeby Bóg miał mnie w opiece i nie pozwolił mi się przewrócić.
Moje modlitwy zostały wysłuchane.
Gdy Harry otworzył drzwi i przesunął się na bok przepuszczając mnie pierwszą lekko się uśmiechnęłam.
Choleracholeracholera. 
Trzeba było zostać.
Szliśmy wolno ciemną ulicą a mi było naprawdę zimno. Miałam na sobie tylko tą strasznie krótką sukienkę i szpilki.
Ale jeszcze bardziej niż zimno denerwowała mnie ta cisza.
Jezu, odezwij się człowieku.
Nic. Cisza.
Może czeka aż to ja zacznę rozmowę?
Ale o czym do cholery mam z nim porozmawiać?!
O pogodzie ?
- Nie musiałeś ze mną iść... - Odezwałam się w końcu.
- Daj spokój. I tak miałem iść.
- Pewnie twoja dziewczyna będzie zawiedziona. - Mruknęłam. Kurwa. nie wieże, że to powiedziałam.
- Co? - Spytał zmieszany zerkając na mnie.
- no ... Vicki ?
Harry zachichotał.
- Nie bawię się w dziewczyny - Powiedział badając moją reakcję.
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem ale tak naprawdę nie rozumiałam. Dlaczego 'nie bawi się w dziewczyny'?
- A ty ? - Spytał cicho.
-Co ja ?
- Masz chłopaka ?
 Choleracholeracholera.
- Nie. - Przyznałam i nie skomentowałam lekkiego uśmieszku Harry'ego.
Szliśmy dalej w całkowitej ciszy
- Słuchaj... - Zatrzymał się przede mną  i spojrzał mi niepewnie w oczy. - Chciałem cię przeprosić.
- Za co ? - Spytałam zmieszana.
- Za nazywanie cię suką itd.
- och. - Wypuściłam powietrze z płuc nie zdając sobie sprawy, że wstrzymywałam oddech. - Ja też cię przepraszam. - Powiedziała szczerze.
Harry się uśmiechnął pokazując jeden dołeczek w policzku.
Jejku. Mimo tych wszystkich tatuaży i kolczyków, nadal wygląda uroczo z dołeczkami.
- Jesteśmy kwita.
Szliśmy dalej.
- A więc... - zaczęliśmy oboje w tym samym momencie przez co się zaśmialiśmy. Atmosfera wokól nas od razu stała się mniej napięta.
- Ty pierwszy. - Zachichotałam.
- Na długo przyjechałaś ? - Spytał.
Boże, ten głos. Najpiekniejszy głos na świecie!
- Na całe wakacje. - Powiedziałam.
Znowu cisza.
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy sie pod moim domem.
Spojrzałam na Harry'ego, który patrzył na mnie.
Zarumieniłam się ale nie mogłam przestać patrzeć w jego zielone tęczówki.
 otworzyłam usta ale nie mogłam nic powiedzieć.
- Zmieniłaś się. - Powiedział w końcu.
- Ty także.
- To źle? - Spytał unosząc jedną brew.
No właśnie ... Czy to źle ?
- Sam mi pokaż. - szepnęłam ale usłyszał mnie bo zmarszczył brwi myśląc nad moimi słowami.- Dobranoc Harry  - Powiedziałam cicho odwracając sie w kierunku drzwi.
- Dobrano, Roni - Powiedział sprawiając, że natychmiast odwróciłam sie w jego kierunku ale go już nie było. Serce zabili mi conajmniej sto razy szybciej.
Tylko on mnie tak nazywał.


*


- No opowiadaj co działo się wczoraj - zachęciła Suz.
- Była impreza i ...
- Veronica ! - Skrzywiłam sie i lekko odsunęłam telefon od ucha. - Wiesz o co pytam.
- Nic takiego się nie działo.
- Kłamiesz.
Przewróciłam oczami.
- Pytał na ile przyjechałam.
- No widzisz? Chce wiedzieć ile czasu może z tobą spędzić.
- Albo kiedy w końcu się mnie na dobre pozbędzie. - Westchnęłam.
- Nie prawda ! On cieszy się, że wróciłaś.
- Jakoś po nim tego nie widać.
- Po nim nigdy niczego nie widać. Dobra, a mówił coś jeszcze ?
Powiedzieć jej czy nie ?
Powiem, to i tak nic ważnego, prawda ?
- Spytał czy mam kogoś...
Po drugiej stronie zapadła cisza.
Sprawdziłam czy połączenie nadal trwa.
- Suz ? Spytałam.
Telefon spadł mi z rak kiedy zostałam ogłuszona i wystraszona podnieconym piskiem dziewczyny.
Szybko podniosłam telefon i ostrożnie przyłożyłam do ucha.
- Nie wierzę, nie wierzę. Czekaj, tak po prostu spytał czy masz kogoś?
- Nie. Oczywiście, że nie. Jaka ty jesteś upierdliwa! - Suz zachichotała - Powiedziałam, że nie musiał ze mną iść a on, że i tak miał już wychodzić więc to nie problem i w tedy głupia ja powiedziałam, że jego dziewczyna będzie zawiedziona a on powiedział, że nie bawi się w dziewczyny- cokolwiek to znaczyło -  no i spytał czy ja mam kogoś.
- Łał.
- I na koniec powiedział, że się zmieniłam.
- Okej, słuchaj muszę kończyć. Przyjdź dzisiaj do skate parku. Tam pogadamy, okej?
Westchnęłam i pomasowałam wolną ręką skronie.
- No nie wiem...
- Bądź o 13:00 paa. - pożegnałam się i rozłączyła.
Z głośnym jękiem opadłam na plecy i wgapiłam w sufit.


 *


Po poukładaniu sobie dokladnie wszystkiego w głowie wstałam z łóżka i otworzyłam na oścież okno aby wywietrzyc pokój. Potem poszlam do łazienki i wzięłam długi prysznic. Umyłam porządnie włosy  i wyszłam spod prysznica owijając sie ręcznikiem .
Po umyciu zębów zauważyłam, że nie wzięłam ze sobą nic do ubrania. Tak więc wyszłam z łazienki w samym ręczniku. Zamknęłam drzwi od pokoju zakluczajac je na wypadek gdyby Matt zowu zapomniał zapukać i podeszłam do swojej szafy. Zrzuciłam ręczniki na podłogę i założyłam szybko bieliznę. Było dzisiaj strasznie ciepło tak więc wyciągnęłam krótkie, postrzępione, jasno niebieskie spodenki z wysokim stanem i biały luźny top. Szybko sie ubralam i spojrzałam w lustro. Poprawiałam właśnie moje jeszcze wilgotne po prysznicu włosy gdy zauważyłam jakiś ruch za moimi plecami. Odwróciłam sie i zobaczyłam Harry'ego patrzącego ze swojego pokoju prosto na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
Co do...
Chwila. Długo tak na mnie patrzy ?
Choleracholeracholera.
Momentalnie spalilam krwistoczerwonego buraka.
Widział jak sie ubierałam?
Nagle w moim mózgu zabrakło krwi.
Cała popłynęła do moich policzków.
Nie, to się nie dzieje .
- Harry ! Kurwa mać ! - Krzyknęłam oburzona.
Co za pieprzony dupek.
Harry sie zaśmiał.
- To nic czego wcześniej bym nie widział. - Powiedział a moje serce pominęło uderzenie.
Starałam sie przypomnieć sobie ile razy ubieralam bądź rozbieralam sie przy niezasłoniętym oknie.
Choleracholeracholera.
Szybko podeszłam do okna i pokazując mu środkowy palec zasłoniłam żaluzje.
Byłam wkurzona i zażenowana jednocześnie. 
Harry widział mnie nago.
Może być jeszcze gorzej ?
Te wakacje są do dupy!




________________________________________


Hej :D
I jak podobał się rozdział ?
Powiem wam szczerze, że trochę mi smutno gdy widzę, że pojawia się coraz mniej komentarzy.
Liczyłam na więcej szczególnie, że statystyki szaleją.
Ale cóż... liczę na poprawę i mam nadzieję, że pojawi się trochę więcej komentarzy. xD

1 komentarz: